– Panie Prezesie! Serdecznie witamy na łamach „Gazety Petersburskiej”. W dniach 24-26 kwietnia br. w Sankt Petersburgu odbyły się uroczystości Światowego Dnia Polonii i Polaków za Granicą. Do naszego miasta przyjechała liczna delegacja Senatu RP na czele z panem Marszałkiem Bogdanem Borusewiczem. Zostali zaproszeni prezesi polonijnych organizacji w Rosji. Z jakimi wrażeniami powrócił Pan do siebie, tzn. do Krasnodaru?
– Najbardziej ucieszyło mnie, że Sankt Petersburg wreszcie odzyskał należące mu się od wieków funkcje centrum kulturalnego dla Polaków w Rosji. Dla mnie osobiście miasto to jest sercu bliskie. Robiłem tu doktorat, w archiwach petersburskich poszukiwałem śladów dokumentalnych po moich przodkach, szlachcie z Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tu się urodził mój dziadek, który bronił Leningradu w składzie naprawdę bohaterskiej załogi okrętu podwodnego „Szcza-318”. Moim zdaniem funkcjonowanie „Domu Polskiego” w Sankt Petersburgu stwarza dogodne warunki nie tylko dla spotkań prezesów organizacji polonijnych oraz nauczycieli języka polskiego, lecz również dla redaktorów naszej prasy, kierowników zespołów artystycznych… Nad Kubań powróciłem z zamiarem zacieśnienia współpracy pomiędzy organizacjami polonijnymi z Południa Rosji.
– W tym roku obchodzimy 20-lecie powstania organizacji polonijnych w Rosji. W ciągu tego okresu wiele się działo. Powstawały organizacje, nauczano języka polskiego. Powstawały zespoły, wyjeżdżano do Polski, wyrosło nowe pokolenie rosyjskich Polaków. A jednak czujemy niedosyt. Brakuje nam wiedzy o samych sobie. Od czasu do czasu spotykają się prezesi, nauczyciele, młodzież… Podczas obchodów nie udało się zorganizować prawdziwego spotkania mediów polonijnych. Tak naprawdę, to nawet nie wiemy ile polskich czasopism ukazuje się w Federacji Rosyjskiej. Czyja w tym wina? I co powinniśmy zmienić, by być bliżej?
– Całkowicie się zgadzam z postulatem o niedosycie, oraz z tym, że brakuje nam wiedzy o samych sobie. W związku z tym chciałbym przypomnieć, że gazeta „Dziennik Petersburski” niegdyś miała charakter ogólnorosyjski. Jej oddział istniał nawet w naszym, takim bardzo prowincjonalnym mieście. Byłbym niezmiernie szczęśliwy, gdybyście potrafili wskrzesić owe tradycje, a zainteresowany prenumerator z najdalszego zakątku ogromnej Rosji mógłby bez większych problemów czytać sobie „Gazetę Petersburską” i delektować się świadomością, że wcale nie jest taki osamotniony i przez rodaków zapomniany. Spis mediów polonijnych jest na szczęście dość obszerny (nb. dostępny jest w Internecie), lecz jakość tej prasy, jej zasięg oraz stopień oddziaływania na czytelnika na razie nieco nie odpowiada pokładanym nadziejom. Być może warto byłoby rozważyć pomysł zjednoczenia wysiłków wydawniczych i zamiast kilkunastu pism „miasteczkowych” wydawać parę solidniejszych międzyregionalnych? Sugerowałbym nawet założenie w Sankt Petersburgu Polonijnego Instytutu Wydawniczego, który zaspokajałby potrzeby wszystkich organizacji polonijnych w tym zakresie. Na razie nie wykorzystujemy należycie możliwości, stwarzanych przez Internet, oraz jego potencjalnie wielkiego wpływu na młodsze pokolenia. Mowa tu również o nauczaniu przez Internet języka, historii, geografii i zwłaszcza kultury i obyczajów.
– Należy Pan do młodego pokolenia Polaków – liderów w Rosji. Jest Pan również reprezentantem Rosji w Polonijnej Radzie Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP. Niektóre problemy potrafi Pan uogólnić. Na co ”chorujemy” w Federacji Rosyjskiej? Czy można już mówić o odrodzonej tożsamości narodowej Polaków zamieszkałych w Rosji?
– Obecnie trzon naszych organizacji stanowią osoby starszego pokolenia – grubo po pięćdziesiątce, czyli ci, którzy za czasów radzieckich mieli niehamowany prawie dostęp do prasy i książki polskiej, którzy wyrośli w atmosferze powszechnego uwielbiania kultury polskiej i byli z tego naprawdę dumni. Niestety ich dzieci i wnuki egzystują w warunkach niesprzyjających raczej dla hodowania polskości. Jeśli chodzi o „chorobę”, to główny cel naszej działalności widzę w tym, żeby właśnie zaszczepiać młodszym pokoleniom Polaków rosyjskich bakcyla kultury narodowej. Inaczej trudno byłoby nawet mówić o odradzaniu się tożsamości polskiej.
– Naszych czytelników interesują sprawy Polaków Rosji, prowadzimy specjalną rubrykę, w której pragniemy poszerzyć wiedzę o nas samych. Zacznijmy od Pana! Piękna Kubań i wspaniała polszczyzna skąd? Od urodzenia? Kim jest Aleksander Sielicki?
– Ród mój trafił do Rosji na skutek drugiego rozbioru Rzeczypospolitej, czyli ponad dwa wieki temu. W latach radzieckich Sieliccy, których represje dotknęły pełną miarą, stopniowo niwelowali się z otoczeniem. Pradziadek Gustaw Aleksander zrzekł się pierwszego imienia na rzecz drugiego, dziadek zamienił imię Witold na Wiktora. Ojciec już po polsku nie umiał, lecz zachował dumę ze swego polskiego pochodzenia. Polszczyzny uczyłem się całkowicie samodzielnie, dorywczo i chaotycznie, więc stale odczuwam niezliczone luki w jej przyswojeniu. Jestem zawodowym historykiem i od ośmiu lat prezesem organizacji polonijnej. Właśnie dlatego z wielkim zapałem badam dzieje Polaków w Rosji oraz szczególnie w naszym regionie. Jako naukowiec z ukontentowaniem stwierdzam, że wkład naszych przodków w rozwój Rosji jest w stosunku do ich liczby niewspółmiernie ogromny.
– Prosimy o informację o organizacji polonijnej. Ilu macie Państwo członków, jaki jest jej skład, jakie nurtują ją problemy? Co chciałby Pan przekazać naszym czytelnikom i odwiedzającym naszą stronę internetową: www.gazetapetersburska.org?
– W roku bieżącym Polskie Centrum Narodowo-Kulturalne „Jedność” w Krasnodarze obchodzi 15-lecie swego istnienia. Organizacja skupia sto kilkadziesiąt członków. Działa u nas szkółka sobotnio-niedzielna, zespół folklorystyczno-etnograficzny „Skowronek”, od siedmiu lat ukazuje się kwartalnik „Wiadomości Polskie”, który już zaczyna nabierać renomy. Wydaliśmy trzy zbiory prac naukowych pt. „Polacy w Rosji”, monografię Aleksandra Bogolubowa „Polacy na Kaukazie Północnym” oraz książkę mojego autorstwa „Polacy na Kubaniu”. Najboleśniejszym problemem jest dla nas prawie kompletny brak „narybku”, czyli tych najmłodszych, bez których nie będziemy mieli przyszłości.
Czytelnikom „Gazety Petersburskiej” składam pozdrowienia z okazji dwudziestolecia powstania w Sankt Petersburgu pierwszej organizacji polonijnej w Federacji Rosyjskiej. Z całego serca życzę szczęścia i pomyślności!
Rozmawiała Teresa Konopielko
Aleksander Sielicki – dr nauk historycznych, prezes Polskiego Centrum Narodowo-Kulturalnego „Jedność” w Krasnodarze, które w tym roku obchodzi 15-lecie swego istnienia, zastępca prezesa Centrum Kultur Narodowych, reprezentant Rosji w Polonijnej Radzie Konsultacyjnej przy Marszałku Senatu RP.