Wywiad z arcybiskupem seniorem archidiecezji gnieźnieńskiej Henrykiem Muszyńskim, prymasem Polski w latach 2009–2010. Jego Ekscelencja był przewodniczącym grupy roboczej ze strony polskiej,
która przygotowywała wspólne Przesłania do Narodów Polski i Rosji.
Wiem, że Ekscelencja jest znakomitym badaczem Biblii…
Jestem z wykształcenia biblistą. Studiowałem na KUL-u, w Rzymie, w Niemczech i w Palestynie. Mam podwójny doktorat z Biblii i doktorat nauk biblijnych. Pracowałem również na dwóch katedrach na Akademii Teologii Katolickiej: Katedrze Starego Testamentu i Katedrze Archeologii.
Jego Ekscelencja jest autorem licznych prac naukowych z zakresu biblistyki, kapłaństwa, dialogu chrześcijan z wyznawcami judaizmu, duchowej jedności Europy oraz kilku haseł do Encyklopedii Katolickiej, a także wielu homilii, orędzi i przesłań.
Nie napisałem wielu książek, ponieważ dużo czasu pochłaniały mi zajęcia dydaktyczne. Uczyłem jednocześnie w seminarium, na uniwersytecie i w akademii. Zajmowałem się również duszpasterstwem, to już wtedy prawie całkowicie wyczerpywało moje możliwości. Gdy zostałem mianowany biskupem moja działalność ograniczała się głównie do posługi duszpasterskiej: pisałem listy pasterskie, kazania, homilie. Właśnie tych homilii uzbierało się dosyć dużo, a moje publikacje to przeważnie artykuły natury biblijnej. W czasach, gdy byłem odpowiedzialny z ramienia Episkopatu za prowadzenie dialogu polsko-niemieckiego i katolicko-żydowskiego, byłem także przedstawicielem Episkopatu Polski przy Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej. Artykuły z tego okresu dotyczą bardzo szerokich spraw, którymi się wówczas zajmowałem.
Czy z Niemcami było łatwiej rozmawiać, niż z przedstawicielami rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej?
Realia były inne. Czym to się różniło? Nie było sporu, kto jest ofiarą, a kto jest sprawcą. Niemcy osądzili zbrodniarzy, był przecież proces norymberski. Nie było dodatkowych czynników, które utrudniały by rozmowy. „List do biskupów niemieckich” był aktem jednostronnym Kościoła polskiego, związanym ściśle z duchem II Soboru Watykańskiego. Okoliczności historyczne były więc całkowicie odmienne. Dokument polsko-rosyjski jest dokumentem oficjalnym dwóch Kościołów, powstałym zupełnie w innym kontekście.
Pół wieku żyliśmy obok siebie bez wzajemnych kontaktów, na skutek tej izolacji – ukształtowała się właściwie podwójna historia. Te same fakty, ale doświadczenia już odmienne i odmienna interpretacja. Bogu dzięki, że już powstało pierwsze dzieło “Białe plamy – czarne plamy”, pod redakcją profesora Adama Rotfelda i profesora Anatolia Torkunowa. Publikacja ta obejmuje lata 1918-1989, ten najważniejszy okres. Moim zdaniem to zbliżenie, to bardzo ważny krok.
— „Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem” – głosi pierwszy w historii dokument z przesłaniem Kościołów: katolickiego w Polsce i prawosławnego w Rosji, podpisany w sierpniu br. w Warszawie. Apel jest owocem długich ustaleń ze strony dyplomacji obu stron. Wasza Ekscelencjo, jak długo trwała praca nad przygotowaniem tego doniosłego dokumentu? Kto był jego inicjatorem?
Praca trwała od lutego 2010 do sierpnia 2012, a więc prawie trzy lata. Owocem tej pracy są trzy strony tego dokumentu. Kto był inicjatorem? Prawdę mówiąc, inicjatorami byli mnisi z monasteru na wyspie Stołobnyj, koło Ostaszkowa, którzy zwrócili się do pana ambasadora Jerzego Bahra, o ikonę Matki Bożej Częstochowskiej. Pan ambasador zwrócił się do mnie, ja z kolei do Ojców Paulinów z Jasnej Góry i mnisi prawosławni przyjechali po tę ikonę. Mieli wówczas chyba specjalną misję wybadać, jak wyglądają nastroje, na ile druga strona jest gotowa do dialogu. Okazało się później, że to była jakby forpoczta. Metropolitę Hilariona poznałem już wcześniej, w 2005 roku zaprosiłem go na Zjazd Gnieźnieński. Pamiętam, że już wtedy rozmawialiśmy na temat wzajemnych relacji. On proponował alians przeciwko laicyzmowi, indyferentyzmowi, przeciwko, nazwijmy to – wspólnym zagrożeniom.
W miarę dyskusji związanej z nowym dokumentem, punkt ciężkości przesuwał się coraz bardziej w pozytywną stronę, mianowicie na proklamowanie Ewangelii. Głównym celem nie była polemika, nie chcieliśmy polemizować, tylko być świadkami integralnej Ewangelii. Ewangelia jest i musi być znakiem sprzeciwu w każdym czasie, jak za czasów Chrystusa. Nie dziwię się zatem, że są dwa rodzaje krytyki. Jedna z nich pochodzi od środowisk religijnie indyferentnych, laickich, które twierdzą, że prowadzimy kampanię przeciwko nowoczesności.
Źle pojęte poczucie wolności?
Tak. Krytykę słychać również ze strony środowiska narodowo katolickiego, dla którego to wspólne przesłanie jest rodzajem zdrady. Argumenty, które wysuwają to albo urazy, albo argumenty polityczne. Wykazują natomiast mniej zrozumienia dla racji religijnych i teologicznych, którymi my się posługujemy. Widać więc, jak powierzchowna jest wiara tych ludzi, i jak dominujące jest instrumentalne traktowanie religii. Uznają tylko to, co jest pożyteczne dla nich i dla ich światopoglądu. Dominuje w takim ujęciu bardziej ideologia niż religia.
Moim zdaniem nie wolno posługiwać się religią w sprawach politycznych – mam na myśli spekulacje wokół katastrofy smoleńskiej.
Tak. Przykre jest, że się instrumentalizuje i wykorzystuje tak tragiczny wypadek do własnych politycznych celów. Wydawało się, że dramat ten powinien zbliżyć ludzi, a zrobiono z tego argument, który ludzi dzieli.
„Warszawa, godzina odwilży” – tak największy tygodnik katolicki w Europie „Famiglia Cristiana” zatytułował komentarz na temat wspólnego przesłania Kościoła katolickiego w Polsce i Cerkwi prawosławnej w Rosji. Autorka tekstu pisze: ”Zawsze, zwłaszcza w czasie drugiej wojny światowej, mocno zakorzeniona była wrogość między rosyjskimi prawosławnymi i polskimi katolikami. Między innymi ten klimat wzajemnych wyrzutów sprawił, że Jan Paweł II, mimo iż bardzo tego pragnął, nie zdołał urzeczywistnić swego marzenia o wizycie w Rosji”. Czy dokument będzie sprzyjał pojednaniu narodów?
Żywię taką nadzieję, ponieważ dokument jest skierowany do wszystkich, nie jest to jednak zwykła deklaracja, a wezwanie, które zaczyna się od wewnętrznego nawrócenia. Pojednanie jest procesem, który musi dojrzewać, musi rozpocząć się od odbudowania wzajemnego zaufania, od przezwyciężania tego, co ludzi dzieli: nienawiści, chęci zemsty, wzajemnego oskarżania. „Wspólne orędzie do narodów Rosji i Polski” wyraźnie stwierdza, że przebaczenie nie oznacza jednak zapomnienia. Pojednanie musi nastąpić w prawdzie, a to oznacza, że potrzebuje czasu. Niestety, niektórzy ludzie są niecierpliwi, ciągle pytają, jaki będzie skutek.
Warto zwrócić uwagę, że adresatem przesłania w pierwszym rzędzie jesteśmy my sami, nasi wierni, a potem wszystkie inne środowiska. Jestem przekonany, że pobudzi to do refleksji i będzie miało swój pozytywny wpływ na postawy ludzi.
Sympozjum na uniwersytecie w Sankt Petersburgu, którego jesteśmy świadkami, jest tego wymownym dowodem. Dyskusja jest ciekawa i cieszy mnie spory udział młodych ludzi. Właśnie dzisiaj był dzień polsko-rosyjski. Zauważyłem, że toczy się żywa dyskusja na temat stosunku do komunizmu, także pomiędzy samymi Rosjanami. Jeden młody człowiek twierdził, że komunizm to już daleka przeszłość, a starszy profesor powiedział: Nie zdajecie sobie sprawy, jak głęboko komunizm tkwi w duszach ludzkich.
W moim przekonaniu wspólne przesłanie polsko-rosyjskie ma wyraźnie trzy punkty ciężkości. Dominuje wymiar duchowy, religijny, za który my jesteśmy odpowiedzialni, bo mamy wspólne źródła i wspólne zobowiązania wobec Ewangelii. Drugi to wymiar historyczny, który w zasadzie pozostawiamy historykom. W wypadku, gdy nie można dojść do jednej wspólnej interpretacji, trzeba zaakceptować różne interpretacje. Przeszłość nie może jednak dzielić na wieki. Trzeba w prawdzie budować nową lepszą przyszłość. Na kształt przyszłości decydujący wpływ będzie miała kultura. Zmiany w kulturze, dokonują się głównie przez wiernych świeckich. To oni w dużym stopniu kształtują tę kulturę, to oni kształtują nową świadomość i mentalność. Takie są nasze oczekiwania, ale mam świadomość, że to jest proces długotrwały.
Nie ulega wątpliwości, że głównym punktem ciężkości całego dokumentu jest prośba o wzajemne wybaczenie krzywd i niesprawiedliwości wyrządzonych sobie nawzajem.
Warto przypomnieć, że w wypadku dokumentu polsko-niemieckiego, dopiero w roku 1995, gdy z okazji trzydziestolecia powstał nowy dokument – „Wspólne słowo polskich i niemieckich biskupów okazji trzydziestej rocznicy wymiany listów (1965-1995)”, doczekaliśmy się odpowiedzi na pytanie: za co przepraszamy? Po 40 latach w roku 2005 powstał kolejny dokument polsko-niemiecki: „Wspólne oświadczenie Konferencji Episkopatów Polski i Niemiec z okazji 40. rocznicy wymiany listów między oboma episkopatami w roku 1965”, w którym powtórzono tę samą formułę: Niemcy przepraszają ”za ogrom krzywd, jakie w obliczu zbrodniczej napaści wojennej nazistowskich Niemiec zostały zadane Polakom przez Niemców”, a Polacy „za krzywdy, jakich doznali Niemcy z powodu wypędzenia i utraty Ojczyzny”. Tyle potrzeba było czasu, żeby bliżej zdefiniować formułę „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Trzeba było zrobić pierwszy krok, żeby potem można było iść dalej.
Pragnę zaświadczyć, że przy przygotowaniu dokumentu polsko-rosyjskiego atmosfera była bardzo rzeczowa. Obie strony cechowała determinacja by doprowadzić do końca wspólne orędzie. Były oczywiście okresy przestoju. Jeszcze na trzecim spotkaniu wspólnego zespołu w czerwcu 2011 roku ani Hilarion, ani ja nie mogliśmy powiedzieć kiedy powstanie ten dokument i czy w ogóle powstanie. Wydaje się, że sam Patriarcha Cyryl I pragnął, aby taki dokument powstał.
Czy Patriarcha Cyryl też wprowadzał swoje uwagi do tekstu?
Bezpośrednio nie, ale jestem przekonany, że Hilarion konsultował pracę nad dokumentem. Wydaje się, że to właśnie Patriarcha Cyryl I nadał ostateczny kształt wersji, że zwracamy się do naszych wiernych, aby „oni modlili się do Boga, żeby Pan Bóg dał nam siłę, abyśmy mogli sobie wybaczyć krzywdy i budować przyszłość wolną od nienawiści i od zemsty”.
Sankt Petersburg jest miastem tolerancji. Z naszej perspektywy widzimy wzorową współpracę w mieście św. Piotra Kościoła prawosławnego i Kościoła rzymskokatolickiego. Na łamach naszego czasopisma niejednokrotnie gościliśmy przedstawicieli Kościoła prawosławnego. W mieście nad Newą mieszkają również Polacy tego wyznania. Podpisane przesłanie jest wkładem i przykładem w proces pojednania i zrozumienia w wielonarodowościowym Petersburgu. Czy Petersburg na równi z Warszawą ma rację bytu jako miasto „odwilży”?
Zbyt mało wiem, żeby się na ten temat wypowiadać. Przyjmuję to, co słyszę od księży z zadowoleniem. Niewątpliwie to będzie miało jakieś reperkusje, gdyż absolutną nowością jest uniwersytet, który w ramach artes liberales (sztuk wyzwolonych) pielęgnuje wolną dyskusję na temat przeszłości i pojednania. Temat dzisiejszego panelu brzmiał: Narodowość, tożsamość, historia i religia – wzajemne uwarunkowania. Uderzyła mnie otwarta i szczera atmosfera z udziałem wielu młodych ludzi. To właśnie gotowość słuchania partnera dialogu jednoczy ludzi, stwarza porozumienie. Drogą ku temu jest wzajemny dialog, który zbliża ludzi i prowadzi do spotkania. Tak właśnie rozumiem istotę dialogu: nie przekonywanie partnera, a postawa gotowości słuchania i zrozumienia drugiego człowieka tak, jak on sam siebie rozumie. W pewnym momencie drogi się rozchodzą, niektóre twierdzenia partnera trudno zaakceptować, ale dyskusję zawsze powinna cechować postawa poszanowania odmienności, która zbliża ludzi do siebie.
W wypadku dialogu religijnego, którego dzisiaj byłem świadkiem, odczułem wyraźnie mocny fundament wspólnej wiary, który łączy Kościół katolicki i prawosławny. Interesowała mnie oczywiście reperkusje, jakie wzbudził nasz wspólny dokument w Rosji. Na ile mogłem się zorientować, były one na ogół pozytywne, chociaż nie brak było również zastrzeżeń.
Czy możliwe jest powołanie katolicko-prawosławnego sojuszu w obliczu zagrożenia ze strony walczącego ateizmu, relatywizmu i islamu?
Wspólnie bronimy podstawowych wartości chrześcijańskich, które stanowią zrąb tożsamości europejskiej. Pierwszorzędnym celem nie jest jednak polemika a tym bardziej walka z kimkolwiek, a obrona głównych treści religijnych i moralnych chrześcijaństwa. Warto zwrócić uwagę, że nawet w trzeciej, najbardziej polemicznej części dokumentu, punktem wyjścia jest Ewangelia, a nie polemika. Powołaniem Kościoła czy Kościołów jest głoszenie całej Ewangelii „w porę i nie w porę”. Oznacza to również podjęcie polemicznych tematów jak: poszanowanie życia ludzkiego, godności ludzkiej, rodziny, małżeństwa. Głosząc całą Ewangelię, trzeba się liczyć z tym, że wzbudzi to polemikę środowisk laickich. Jest dla mnie zrozumiałe, że środowiska laickie polemizują, ale to nie jest nasza intencja. Strona prawosławna bodaj bardziej akcentuje potrzebę takiego sojuszu. W wyniku dyskusji doszliśmy jednak do wspólnego stanowiska, że główny punkt ciężkości spoczął na świadectwie dawanym głoszonej Ewangelii. My nikogo nie zwalczamy, my po prostu głosimy Ewangelię, która jest „głupstwem dla jednych, zgorszeniem dla drugich”.
Czy w najbliższym czasie może dojść do wizyty Papieża do Rosji?
Nie chciałbym tu spekulować. Niewątpliwie Ojciec Święty tego bardzo pragnie. Znamienne jest, że w dwa dni po podpisaniu wspólnego dokumentu Stolica Apostolska zajęła stanowisko w tej sprawie. Ojciec Święty przyjął z zadowoleniem ten dokument.
Z wdzięcznością przyjąłem wiadomość, że już 4 października Święty Synod Kościoła rosyjskiego pod przewodnictwem Patriarchy Cyryla I przyjął nasze wspólne przesłanie. Według wcześniejszych zapowiedzi miało to mieć miejsce dopiero 2 lutego 2013 roku. Warto także zwrócić uwagę, że znane francuskie czasopismo „Le Monde” szeroko omawia nasz wspólny dokument i postrzega go jako znak nadziei na przyszłość. Trudności i podziałów, jakie narosły w ciągu wieków, nie da się jednak przeskoczyć. Trzeba po prostu modlitwy, cierpliwości i wytrwałych wysiłków, by je przezwyciężyć. Podział chrześcijaństwa jest dziś wielkim zgorszeniem i czynią nas niewiarygodnymi, ponieważ właśnie jedność Kościoła uczynił Chrystus znakiem wiarogodności chrześcijańskiej wiary. Proces zbliżania jednak trwa i się rozwija. Dzisiaj wiemy nie tylko o tym, co nas dzieli, ale coraz bardziej jesteśmy świadomi tego, co nas łączy. Jeśli dziś wierzący chrześcijanin nie cierpi z powodu rozdzielonego chrześcijaństwa, to nie jest chrześcijaninem. Jedność nie może jednak być owocem ludzkich wysiłków i kompromisów, a musi być dziełem Boga i skutkiem działania Ducha Świętego. Może się ona ponadto dokonać tylko w czasie zamierzonym przez Boga, przy pomocy takich środków i ludzi, których Bóg wybrał jako dzieło własne Ducha Świętego.
Pokładamy nadzieję w młodych, być może oni nie mają takich uprzedzeń historycznych…
To bardzo ważny temat. Liczę bardzo na młode pokolenia, które są i powinny być wolne od uprzedzeń. Bardzo liczę na to, że wolne są też od obciążeń, jeśli nie zostały one oczywiście przekazane przez rodziców, czy dziadków. Większość młodych ludzi chce żyć w pokoju, ale z drugiej strony ci, którzy doświadczyli negatywnych skutków ideologii totalitarnych, są także świadkami tego, do czego prowadzą błędne ideologie, które nie uwzględniają fundamentalnych wartości ludzkich. Starsze pokolenie ma zatem obowiązek przekazać młodym ludziom, do czego prowadzi świat bez Boga, w którym człowiek stawia się w miejsce Boga i decyduje o tym, kto ma prawo do życia, a kto musi umierać. Chyba właśnie w Rosji i w Polsce doświadczyliśmy tego najbardziej. Niemym świadkiem tych zbrodni są liczne masowe mogiły, które znajdziemy prawie we wszystkich zakątkach naszych Ojczyzn.
Młody człowiek jest z reguły ideowy i wrażliwy na niesprawiedliwość i krzywdę. Nierzadko postrzega świat w uproszczonych czarno-białych kategoriach, ale całym sercem, z determinacją i głębokim przekonaniem angażuje się w walkę z krzywdą i niesprawiedliwością. Jest to właśnie piękna cecha młodości, stąd liczę właśnie na takich młodych ludzi.
Czego Jego Ekscelencja chciałby życzyć czytelnikom Gazety Petersburskiej? Są to zarówno osoby pochodzenia polskiego jak i Rosjanie.
Życzę, by w „Gazecie Petersburskiej” znajdowali nie tylko prawdziwe wiadomości, ale także znaki chrześcijańskiej nadziei płynącej z wiary w Chrystusa. Dzięki Jego zmartwychwstaniu dokonało się już zwycięstwo miłości nad nienawiścią, łaski nad grzechem i dobra nad złem. Jako chrześcijanie uczestniczymy żywo w tym zwycięstwie i powinniśmy być świadkiem nadziei, która sięga poza grób, a którą współczesny świat w dużym stopniu zagubił.
Życzę, by nasze wspólne wysiłki Kościoła prawosławnego i katolickiego przyniosły widzialne owoce, byśmy – jak powiedział Cyryl I, Patriarcha Moskwy i Wszechrusi – opierając się na wspólnym fundamencie wiary i nadziei chrześcijańskiej, mogli pokonać wspólne trudności i problemy ludzkie, które odziedziczyliśmy z przeszłości, byśmy złączyli nasze wysiłki, aby razem dawać świadectwo o prawdzie Bożej. Życzę też, by prośba wyrażona we wspólnym orędziu, „aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata”, przestała być życzeniem, a stawała się coraz bardziej rzeczywistością.
Rozmawiał Stanisław Karpionok
Współpraca Teresa Konopielko, Małgorzata Górska
Zdjęcia: ks. Krzysztof Pożarski, Stanisław Karpionok (tylko pierwsze)