Nieme kobiety
Przez całe tysiąclecia twórczość literacka stanowiła domenę mężczyzn. Z niewielkimi wyjątkami (w starożytnej Grecji – Safona, w poezji średniowiecznej – Matka Boska) kobieta była skazana na milczenie.
Dopiero druga połowa XIX wieku umożliwiła kobietom nie tylko uprawianie literatury, ale i przemawianie własnym głosem. Nadal jednak ich aktywność twórcza postrzegana była jako zjawisko wyjątkowe; pierwsze pisarki ukrywały swoją tożsamość płciową używając pseudonimów męskich lub androgynicznych.
Zasadnicza zmiana nastąpiła dopiero w XX wieku: pionierkami poezji kobiecej w Polsce były Maria Pawlikowska-Jasnorzewska i Zuzanna Ginczanka.
Pamiętajmy jednak, że w tym czasie kobieta zajmująca się pisaniem poezji była ekscesem, nie normą. Poetkom towarzyszyła atmosfera skandalu, często też ich twórczość opatrywano lekceważącymi etykietkami, jak na przykład „poezja kobieca” (a przecież wcześniej nikt nie mówił o „poezji męskiej”.
Poezja – dokument przemian socjokulturowych
Transformacja Europy, która nastąpiła po II wojnie światowej, jako jeden ze skutków przyniosła zmianę pozycji kobiety w społeczeństwie, pozostała jednak bez wpływu na stereotyp pisania i mówienia o kobiecej twórczości literackiej. Można wręcz odnieść wrażenie, że im silniejsza stawała się pozycja kobiet i im więcej miejsca ich twórczość zajmowała w światowym dorobku (Nagrody Nobla dla pisarek to przecież coś więcej niż tylko ustępstwo na rzecz politycznej poprawności), tym uporczywiej krytycy powielali i utrwalali męski punkt widzenia.
Okazało się, że łatwo jest uwielbiać kobietę podległą, trudno zrozumieć czy wręcz zaakceptować kobietę wchodzącą w partnerską relację z mężczyzną.
Próba wyjścia z impasu

fot. Anna Kaczmarz/Reporter
portret, poeci, ludzie, literatura
Szymborska uniknęła etykietki „poezji kobiecej”, stosując strategię przemilczenia. W jej wierszach podmiot liryczny albo nie ujawnia się wcale (liryka opisowa), albo jest aseksualny (nie ujawnia swojej płci), jest po prosty myślącym człowiekiem. W innych wierszach podmiot liryczny ukrywa się za maską – Kasandry, Ofelii, Atropos, czy po prostu… kota.
Inne strategie poetyckie stosowała w swojej twórczości Anna Świrszczyńska. Pierwszą z nich nazwać można strategią błazna. Przyjmując postawę buddyjskiej łagodności (związki postawy Świrszczyńskiej z filozofią zen dostrzegł już Czesław Miłosz) Świrszczyńska wyszła z założenia, że mądrość kobiety jest inna niż mądrość mężczyzny, zasadza się na głębokiej samoświadomości i zdolności odsiewania wartości autentycznych od pozorów, widzenia „okiem wewnętrznym”. Taka mądrość, połączona z odwagą, zgodą na bycie „innym” („inną”), jest dana tylko błaznom, którzy potrafią odrzucić lęk przed ostracyzmem otoczenia:
Anna Świrszczyńska: NAJWIĘKSZA MIŁOŚĆ
Ma sześćdziesiąt lat. Przezywa największą miłość swego życia.
Chodzi z miłym pod rękę, wiatr rozwiewa ich siwe włosy.
Jej miły mówi:
— Masz włosy jak perły.
Jej dzieci mówią:
— Stara wariatka.
(Anna Świrszczyńska: Poezja, Warszawa 1997, s. 195)
Druga z wykorzystanych strategii, którą proponuję nazwać strategią Ariadny czyni z kobiety przewodniczkę. Zna ona tajemnicę i prowadzi mężczyznę przez labiryntem (świat), którym może być także jej własne ciało. Strategię Ariadny można więc nazwać inaczej strategią przewodniczki lub kapłanki – kobieta to wtajemniczona, depozytariuszka wiedzy niedostępnej mężczyźnie, udostępnianej za każdym razem jednorazowo:
Anna Świrszczyńska: NIE DOSIĘGNIESZ
W naszej kobiecej rozpaczy
tak wiele wstydu.
W naszej rozpuście
tak wiele śpiewu ptaków.
Twoje cierpienie
jest bezwstydne jak twoje ciało.
Krzyczysz
ze szczerością oseska. Wtedy
czuję dla ciebie pogardę.(…)
Przy tobie
jestem inna, niż byłam przy innych,
od dziurki w nosie aż do pięty.
I nowa inność
już czeka we mnie.
Ale ty zabierzesz odchodząc
płytę z jedną tylko melodią
żałośnie zdartą.
Moje niebo miłosne
i miłosne piekło
kwitną wysoko. Nie dosięgniesz
nawet, by zniszczyć.
(Anna Świrszczyńska: Poezje, Warszawa 1997, s. 224-225)
Następczynie Szymborskiej i Świrszczyńskiej, poetki polskie XX i XXI wieku, wypracowały cały szereg nowych strategii poetyckich, pozwalających im w nieskrępowany sposób wypowiadać swoje refleksje i opisywać emocje.
Anna Janko stosujące strategię zamiany ról:
Anna Janko: ŻOŁNIERZ MIŁOŚCI
Idę cię kochać
w moim wieku to nic złego
(kto nas umówił – zęby z językiem)
Idę po schodach i dzwonią mi pięty
zimne jak ostrogi
Klękam przy tobie odwracam cię ku sobie
spojrzenie jak wtyczkę wkładasz mi w twarz
Kładziesz na mnie dłonie jak naramienniki
Tak jest. To będzie ciosem
Urośnie ci wielka ludzka twarz
twój anioł uniesie ją jak tacę z pieśnią
wezmę z niej wargami drżąc:
powiedz to powiedz jeszcze raz
powiesz wiele razy będzie cię czuć wiecznością
obejmiesz mą głowę jak ptak jajo
i w jednej chwili spłynie
z palców anioła twarz twoja jak deszcz
a ja biorąc przymusowy oddech
wyrwę ci spod głowy żelazny mit
kołyskę generała
– niech świt podpisze porozumienie:
nigdy
(Anna Janko: Zabici czasem długo stoją, Wrocław 1995, s. 10-11)
Kobieta jest tutaj nie tylko aktorką, lecz i reżyserką; przy tym jej siła i samoświadomość powodują, że nie jest jej potrzebny dystans i (pozorowany) chłód emocjonalny. Jako zaborcza i pełną namiętności kochanka, czerpie satysfakcję z erotycznych doznań, ale to ona kieruje swoim partnerem, zdając sobie sprawę z własnych potrzeb i oczekiwań. W opisywanej relacji to kobieta jest decydentką czy też dysponentką, świadomą własnej przewagi nad partnerem. Spełnienie erotyczne nie podporządkowuje jej mężczyźnie, a nawet przeciwnie – oddaje jej władzę, daje przewagę nad kochankiem. Wrażenie dominacji kobiety nad mężczyzną potęguje militarna leksyka i zastosowany tryb rozkazujący.
Jeszcze dalej w swojej poezji posuwa się Bożena Keff, która stosuje strategię wojowniczki, polegającą na demaskacji stereotypu. Termin „Matka patriarchalna” brzmi niczym paradoks czy oksymoron. Keff obnaża mechanizmy społeczne, powodujące wpisanie ról kobiecych w męski porządek świata i wdrukowanie w świadomość kobiecą stereotypów myślowych i obyczajowych, czyniących z kobiety ofiarę mężczyzny, i to ofiarę dobrowolnie akceptującą własne ubezwłasnowolnienie, nastawioną na ofiarnictwo i przetrwanie. Rzeczywistym beneficjentem utrwalonego i „naturalnego” (!) porządku społecznego jest rzecz jasna mężczyzna. Wojowniczka, posługując się językiem zbliżonym do publicystyki, demaskuje nie tylko relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną, ale wykazuje, jak role narzucone kobiecie przez tradycyjny porządek społeczny (matka, córka) utrwalają krzywdzące kobietę schematy:
Bożena Keff: PERSEFONA
Towarzyszka moich poglądów, także feministka, kobieta z wilczą szczęką,
(ma sentyment do matriarchalnej religii, by sama mogła zostać Boginią,
wszechmatką wszech kobiet), powiada: Oto jest dola matek.
Są to matki patriarchalne, chcę przez to powiedzieć,
Że patriarchat sprawił, że są puste i zimne, nalano w nie lodu,
Są więc kruche jak lód. To nie tylko ich wina,
To wina braku szacunku, w jakim wyrosły, to wina tego,
Ze nie szanują swojej płci,
A zatem i córek!
Prawda ta jest prawdziwa. Ale niekompletna, a przez to koślawa
i znieść jej nie mogę! Matka jest ludzką istotą,
chcę przez to powiedzieć — to człowiek, to więcej niż płeć,
wiek i kolor skóry — ktoś więcej, i nie ma zgody na taką redukcję,
by matki były niewinne jako ofiary ojca Patriarchiusza.
Matka patriarchalna wyznaje Mit Matki – kiedy jej to służy,
to daje jej poczucie prawa własności do swojego produktu
uzyskanego w drodze (pewnej) kontroli środków reprodukcji,
wmusza mu się, wdusza, wdławia przez poczucia winy i zobowiązania,
płaci nadzieją tak nikłą, że ani z nią żyć, ani umrzeć nie można,
permanentnie produkuje dziecko w dziecku, by ono produkowało w niej matkę,
by Matka nie straciła dobytku i władzy. Dziecko jest tanią siłą roboczą
z krajów nierozgarniętych umysłowo i uczuciowo
i stale reprodukuje zasięg jej władzy.
Arystoteles powiada: Niewolnik się rodzi z niewolnych rodziców.
I ta zasada jest prawdziwa.
(Bożena Keff: Utwór o Matce i Ojczyźnie, Kraków 2008, s. 65-66)
Keff reprezentuje postawę skrajnie anarchizującą, będącą konsekwencją odkrycia manipulacji ukrytej w stereotypie macierzyństwa (Mit Matki – służy utrzymaniu patriarchalnej hierarchii).
Czyżby odwet?
Ostatnią z opisywanych strategii występujących w poezji polskiej XX/XXI wieku jest
strategia Pigmaliona au rebours, którą znaleźć można w wierszach Anny Marii Goławskiej. W prezentowanym poniżej utworze mężczyzna jest wytworem kobiety. Pozbawiony stałych, indywidualnych cech, nie ma nawet imienia, jest tylko lekceważąco określany słowem „facet”. Jego zainteresowania ograniczają się do zaspokojenia elementarnych, biologicznych potrzeb. Kobieta umiejętnie nim manipuluje (relacja przypomina wręcz tresurę zwierzęcia) i powoduje, że mężczyzna się „uczłowiecza”, ale przez cały czas pozostaje bierny. Odpowiednio dobrane bodźce i gra na emocjach sprawiają, że mężczyzna „dorasta” do wymagań, jakie stawia mu kobieta. Ona lepi go niczym rzeźbę, nadaje mu formę niczym Pigmalion męskiej Galatei. W tak przedstawionej relacji nie ma mowy o partnerstwie. Mechanizm „bodziec – reakcja”, odwołujący się do odruchów i instynktów, degraduje mężczyznę do roli laboratoryjnego zwierzęcia, poddanego serii eksperymentów (co zostało podkreślone poprzez użycie bezokoliczników – komend stosowanych w wojskowej mustrze lub tresurze zwierzęcia). Męski infantylizm podkreślony został przez zamykające wiersz porównanie.
Anna Maria Goławska: ***
ty jesteś facet
jeść spać robota seks
w kolejności zależnej od wieku
żadna tam
wielowarstwowość treści
to ja dotwarzam cię do moich potrzeb
przez zdrady czynię furiatem
przez wymagania wynalazcą
przez pytania kłamcą
kasanową przez zazdrość
wymieniam ci oblicza sprawnie niby pieluchę
(Anna Maria Goławska: Sumienna rzeźniczka, Słupsk 2003, s. 25)
Można by powiedzieć, że relacje pomiędzy kobietą a mężczyzną opisane zostały we współczesnej poezji kobiet w sposób przejaskrawiony, niemal satyryczny, a na pewno groteskowy. Kobiety są z całą pewnością niesprawiedliwe, nieobiektywne, krzywdzące, stronnicze. Zgoda! Ale nim zajmiemy ostateczne stanowisko, powinniśmy uświadomić sobie kilka faktów: Po pierwsze – zaprezentowane przykłady to wiersze wyraziste i znakomite, ale stanowiące tylko jedną ze stron polskiej poezji, która jest przecież znacznie bogatsza i wielowymiarowa. Po drugie – poezja, jak zresztą w ogóle sztuka, stanowi rodzaj lustra, odbijającego zmiany socjologiczne i kulturowe, a nie da się zaprzeczyć, że żyjemy w „wieku kobiet”. I wreszcie po trzecie – gdyby ktoś z czytelników uznał, że odwet, jaki biorą kobiety na swoich partnerach jest zbyt surowy, niech przypomni sobie, że wszystkie opisane tutaj strategie są reakcją na parę tysięcy lat milczenia.