W lutym 2021 roku do słynnego rosyjskiego klubu Zenit Sankt Petersburg dołączyła Gabriela Grzywińska, 25-letnia piłkarka pochodząca z Krakowa. Została pierwszą Polką, która podpisała kontrakt z rosyjską drużyną kobiecej piłki nożnej.
W przerwie pomiędzy treningami zgodziła się udzielić „Gazecie Petersburskiej” krótkiego wywiadu.
Rozmawiał Denis Szczegłow
Nasz portal jest poświęcony kulturze, ale też obecności polskiej w Petersburgu. A jest Pani ważnym gościem naszego miasta. Będę więc zadawał pytania osobiste, nie o piłce nożnej. Jak Pani idzie nauka języka rosyjskiego?
Swoją przygodę z językiem rosyjskim zaczynałam już dwa miesiące przed przyjazdem do Rosji, bo już wiedziałam, że będę zawodniczką Zenitu. Żeby się oswoić z językiem, postanowiłam oglądać Świnkę Peppę po rosyjsku z napisami polskimi. Trochę mi to pomogło. A w chwili obecnej mam też lekcje prywatne z nauczycielem.
A w jakim języku Pani na początku rozmawiała z koleżankami z drużyny?
Rosyjski jest jednak dość podobny do polskiego. Być może trudno mi było dokładnie zrozumieć całe zdania, ale wyłapywałam pojedyncze słowa i mogłam mniej więcej zrozumieć, o co chodzi, jaki jest kontekst. Trochę też mówię po angielsku.
Czyli była to taka mieszanka języków.
Tak! Trochę polskiego, trochę rosyjskiego, i do tego angielski.
Z tego co wiem, jest to pierwszy raz, kiedy Pani pojechała do innego kraju, aby dołączyć do nowej drużyny. Jak na to zareagowała Pani rodzina, Pani mama?
Tak, Rosja jest moim pierwszym transferem zagranicznym. Oczywiście, były różne obawy. Rosja była dla nas zupełnie nieznanym krajem pod względem piłki kobiecej, bo jestem pierwszą Polką, która tu przyjechała. Mama chyba najbardziej się przejmowała, że będę tu zupełnie sama, nie będę miała żadnej koleżanki, z którą mogłabym porozmawiać po polsku.
A co Pani robi w czasie wolnym? Wiele ludzi po pracy idzie na siłownię, ale Pani uprawia sport zawodowo. Co dla Pani jest rozrywką?
W pierwszej kolejności sam Petersburg, zobaczenie miasta. Jest przeduże! Mam nadzieję, że uda mi się obejrzeć całe w ciągu tego roku, ale pewnie to jest niemożliwe.
A spróbowała już Pani miejscowej kuchni? Pewnie ma Pani specjalną dietę, żadnych niezdrowych rzeczy?
Tak, mam specjalną dietę. Współpracuję z Sylwią Maksym, dietetykiem z polskiej kadry. Jeżeli mam ochotę na jakiś fast food, nie zabraniam sobie tego, aczkolwiek robię to raz na jakieś czas, nie co tydzień. Wydaje mi się, że rosyjska kuchnia jest dość podobna do polskiej. Na przykład, borszcz…
Ale to akurat potrawa ukraińska!
Tak, wiem, ale gdy zobaczyłam tę zupę w menu, od razu powiedziałam, że ją chcę! Bardzo mi smakuje!
A czy jest coś, co Pani szczególnie zaskoczyło tutaj, w Rosji?
W pierwszym momencie zima i -25 stopni. W Polsce nie pamiętam takiej temperatury. A tutaj od razu trafiłam!
Na prawdziwą rosyjską zimę! Bardzo dziękuję za rozmowę!
Dziękuję!