A potem pojadą do Verbier i Sankt Petersburga

Rozmowa z Andrzejem Wituskim, dyrektorem XV Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu.

Ależ Pan radosny…

Dowiedziałem się właśnie, że na ścianie budyn­ku na lotnisku zaczęto instalowanie liter, które układają się w napis „Port Lotniczy Poznań-Ła- wica im. Henryka Wieniawskiego”. Dziesięć lat czekaliśmy na tę chwilę. W 2006 roku nadano poznańskiemu portowi imię patrona naszych konkursów i wreszcie teraz każdy, kto wyląduje w Poznaniu, usłyszy o Wieniawskim.

Myślę, że na świecie i bez tego wiedzę, czego dowodzi rekordowa liczba zgłoszeń na tego­roczny konkurs. Ponad dwieście pięćdziesiąt osób z całego świata. W tym osiemdziesię- cioro Polaków.

plakat-15-miedzynarodowy-konkurs-skrzypcowy-im-h-wieniawskiego-2016Wielu z nich z pewnością zgłosiło się, by móc za­grać przed Maximem Vengerovem, przewodni­czącym jury i porozmawiać z nim. To on musiał wybrać najlepszych. Vengerov wykonał ogromną pracę. W Toronto, Interlaken, Tokio i Gdańsku przesłuchał wszystkich kandydatów, powiedział im, dlaczego jest na tak albo na nie i zdecydował o dopuszczeniu pięćdziesięciorga do udziału w konkursie. Kilkoro się wycofało i ostatecznie wystąpi 41 osób. W tym dziesięcioro z Polski.

Duża odpowiedzialność spoczywa na szefie jury.

Ale on się nie boi tejodpowiedzialności. Uprzedził mnie, że będą na konkursie skrzypkowie bardzo dojrzali, będą tacy, któ­rym do dojrzałości daleko, ale też i młodzi, którzy może i wypadną słabiej, jednak mają talent i muszą dostać duży impuls.

Maxim Vengerov jest mocno związany z naszym konkursem.

Nic lepszego nie mogło nam się przydarzyć. Pa­miętam przewodniczących jury, którzy przyjeż­dżali do Poznania na ostatni moment, siada­li i punktowali. A teraz mamy przewodniczącego, z którym przez cztery lata uzgadnialiśmy wszystkie szczegóły: jaki będzie program, kogo zaprosimy do jury i jak jurorzy będą oceniać.

Sprawiedliwie?

Zawsze oceniają sprawiedliwie, ale żeby nie było dyskusji o skrzywdzonych…

Dyskusje i tak będą. Publiczność ma swoich najlepszych i krytycy też wiedzą lepiej.

Dlatego postanowiliśmy, że jurorzy nie będą oceniać swoich uczniów, niczego nie będziemy zmieniać w regulaminie w trakcie konkursu, a po konkursie upublicznimy noty jurorów. Wreszcie o przejściu do kolejnego etapu nie zdecy­duje wyłącznie liczba punktów, gdyż czasa­mi różnice są naprawdę niewielkie, tylko osobista decyzja każdego jurora: tak lub nie. A publiczność, Kapituła Krytyków i jury młodzieżowe mogą przyznać własne na­grody. Tak się dzieje od lat.

Pierwszy konkurs w 1935 roku miał dwa etapy, piętnasty – cztery. To prawie godzinne recitale.

Ale jaka możliwość poznania artysty! W progra­mie pierwszego etapu jest obowiązkowa część sonaty Ludwiga van Beethovena. Tu od razu bę­dzie wiadomo, z kim mamy do czynienia. Wprawdzie można potem błysnąć w Ostatniej róży lata Ernsta czy innym wybranym utworze, ale w sonacie trzeba pokazać, co się czuje, czy się rozumie, co się gra. Podobnie w następnych eta­pach. Program jest tak ułożony, by skrzypek mógł się popisać umiejętnościami wirtu­ozowskimi, ale też pokazać, czy potrafi nas zaczarować, sprawić byśmy się zasłuchali.

Pan się tak zasłuchuje od prawie czter­dziestu lat.

Dłużej. Już na studiach w 1952 roku biegałem na przesłuchania z kumplami na jeden bilet, który sobie przekazywaliśmy przez okno w toalecie. Od 1977 roku jestem, w różnym stopniu, zaanga­żowany w organizację konkursu. Jednak na­prawdę „moje” to są konkursy z lat 2001, 2006, 2011 i 2016. Te przygotowywałem od początku do końca. Oczywiście, z moim kilkuosobowym zespołem, świetnie się znającym na tej robocie. Same panie. Cztery lata pracujemy nad organi­zacją każdego konkursu. A czuwają nad nami dwaj panowie „W”. Wieniawski i Vengerov.

Trzeci pan „W”. to Wituski.

Mówiłem już, że jestem od roboty. Henryk Wie­niawski ofiaruje nam swoją muzykę, piękno i wzruszenie. Maxim Vengerov daje swoją duszę, wysokie umiejętności i prestiż w świecie. Czy pani wie ile on robi dla promocji konkursu? Ile dzięki niemu mamy nagród pozaregulamino- wych w postaci koncertów na całym świecie? Między innymi w Verbier, Porto, Sankt Peters­burgu, w kilku filharmoniach w Niemczech. Tam pojadą nasi laureaci i poniosą ten kon­kurs dalej. W pewnym momencie musiałem go poprosić, aby nie organizował więcej tych nagród, bo każdy ofiarodawca chce przyje­chać i osobiście ją wręczyć, a ja nie mam już miejsc na koncercie galowym. Przecież nie posadzę gości na dostawianym krześle.

To może warto zostawić te nagrody na konkurs w 2021 roku.

To będzie konkurs już beze mnie.

Nie wierzę, że wybiera się Pan na emeryturę.

To proszę spojrzeć na mój pesel. Konkurs Wie­niawskiego, najstarszy konkurs skrzypcowy na świecie, ma osiemdziesiąt jeden lat. Ja mam o trzy lata więcej.

Rozmawiała Dorota Juszczyk

Gazeta Konkursowa Wieniawski.pl nr 1

Stanisław Karpionok
Absolwent KUL, zawodowy tłumacz na rosyjski, członek redakcji GP. Сzłonek Związku Tłumaczy Rosji.

Więcej od tego autora

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Powiązane

Podcast "Z Polską na Ty"spot_img

Ostatnie wpisy

Rok 2022 – rok polskiego romantyzmu

Romantyzm to szeroki nurt w kulturze, który dał nazwę epoce w historii sztuki i historii literatury trwającej od lat 90. XVIII wieku do lat...

BABCIU, DZIADKU, coś wam dam

BABCIU, DZIADKU, coś wam damJedno serce które mam.A w tym sercu same róże,ŻYJCIE NAM STO LAT, a nawet dłużej!21 i 22 stycznia w Polsce...

Bez względu na porę roku

"Bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie i udam się w góry celem niesienia pomocy...

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na newsletter Gazety Petersburskiej