W dziach 9-11 grudnia artystka malarka z Krakowa Izabela Apanańska ponownie odwiedziła Prioziersk, malutkie miasteczko na północy obwodu leningradzkiego. Podczas krótkiej wizyty nasz gość przeprowadziła warsztaty z batiku w Centrum Twórczości Dziecka, zwiedziła Szkołę nr 1, gdzie wzięła udział w spotkaniu «Диалог культур». Najważniejszym natomiast wydarzenim był uroczysty wernisaż wystawy „Pomiędzy” w miejscowym Muzeum Korela. Wystawa prezentuje ponad 20 prac artystki pochodzących z różnych lat.
Izabela Apanańska
Mimo mocno napiętego harmonogramu wizyty pani Apanańska się zgodziła odpowiedzieć na kilka moich pytań.
— Proponuję zacząć rozmowę… od pogody. Czy się nie przestraszyła Pani rosyjskiej zimy? Co Pani powie o naszej pogodzie?
— Bardzo mi się podoba, ponieważ tutaj śnieg macie. W Polsce śnieg, zwłaszcza w miastach jest już rzadkością. Jeśli się i zdarza, to utrzymuje się jedynie przez kilka dni, a potem topnieje. Dlatego bardzo mnie ten śnieg ucieszył.
— Wiem, że Pani nie po raz pierwszy przyjechała do Rosji. Między innymi była Pani też kilka razy i w Sankt Petersburgu. Czy ma Pani już jakieś ulubione miejsca w tym mieście?
— Piotrogród, Leningrad, Petersburg. Bardzo lubię miasta, w których historia miesza się z teraźniejszością. Jest wiele przepięknych miejsc w Sankt Petersburgu – Pałacowe Wybrzeże, Sobór Smolny, Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego. W tym roku niestety tylko przejazdem byłam w Petersburgu, ale wcześniej, kiedy spędzałam tam więcej czasu, głównie koncentrowałam się na galeriach sztuki. Ermitaż, Muzeum Narodowe, Muzeum Sztuki Współczesnej Erarta – to miejsca, w których spędziłam mnóstwo czasu. Oczywiście podziwiałam też ulice, piękne zabytki, piękne kamienice. Odwiedziłam petersburską Akademię Sztuk Pięknych, jestem pod dużym wrażeniem warsztatu malarskiego studentów tej uczelni. Pracownie są duże, przestronne. Uczelnia umożliwia studentom wykonywanie wszechstronnych studiów z natury. Do dyspozycji są nie tylko martwe natury i modele, ale nawet żywe konie! Zwierzęta oczywiście mają swoje stajnie oraz padok – przestrzeń do swobodnego poruszania się. Podobnie jak w Petersburgu, my też mamy w Krakowie dużą Akademię Sztuk Pięknych im. Jana Matejki. W tym roku obchodzimy jubileusz jej dwustulecia. Obecnie Akademia kształci artystów na 7 wydziałach w zakresie 9 kierunków. W Krakowie także, podobnie jak w Petersburgu, profesorowie dokładają wszelkich starań by studenci mogli osiągnąć jak najwyższy poziom warsztatowy, zwłaszcza w dziedzinie tradycyjnych mediów, takich jak malarstwo. Jednocześnie zachęcają ich do samodzielnej pracy twórczej i są otwarci na dynamicznie zmieniający się świat oferujący nowe technologie.
Izabela Apanańska i Angielina Konowa na wernisarzu w Muzeum Korela
— Powiedziała Pani, że przede wszystkim interesowały Panią muzea, galerie i wystawy. Czy ma Pani ulubionego artystę? Być może podoba się ktoś z artystów rosyjskich?
— Z obrazów, które miałam przyjemność oglądać w Petersburgu największe wrażenie zrobiło na mnie malarstwo Filipa Malawina. W 2012 roku petersburskie Muzeum Narodowe zorganizowało jego indywidualną wystawę, którą udało mi się obejrzeć. Dzieła tego artysty, doskonała aranżacja wystawy sprawiły, że mimo sporego tłoku panującego tamtego dnia w muzeum było to dla mnie niezapomniane przeżycie.
— Przygotowując się do rozmowy z Panią, dowiedziałam się, że się zna Pani dobrze zarówno na rosyjskim malarstwie, jak i na rosyjskim kinie. Mogłaby Pani wymienić kilka tytułów swoich ulubionych filmów rosyjskich i polskich?
— Jeśli chodzi o kinematografię, to przyznam, że jestem zdecydowaną entuzjastką kina rosyjskiego. Bardzo lubię filmy Aleksieja Bałabanowa „Я тоже хочу”, „ Morfina”, „Rzeka”. Niestety reżyser już nie żyje od kilku lat. Duże wrażenie zrobił na mnie przejmujący film Siergieja Snieżkina „ Pochowajcie mnie pod podłogą”. Dzięki organizowanemu w Polsce Festiwalowi Filmów Rosyjskich SPUTNIK mogę oglądać najnowsze filmy rosyjskie.
— Czy wie Pani, że tutaj u nas w Prioziersku zostały nakręcone niektóre sceny z kultowego filmu Aleksieja Bałabanowa z lat 90. „Брат”?
–Tak, oczywiście już wiem. Ale wracając do Pani pytania, to bym chciała jeszcze dodać, że również bardzo lubię twórczość Andrieja Tarkowskiego. Wszystkie filmy tego reżysera mogę oglądać po wielokroć.
— Proponuję wrócić do tematu malarstwa i Pani twórczości. Kiedy Pani pomyślała, że chce zostać artystką, chce tworzyć?
— W ostatniej klasie liceum. Wtedy zaczęłam się przygotowywać do egzaminów na Akademię Sztuk Pięknych w sposób systematyczny. Ale od dziecka lubiłam twórczość plastyczną.
— Jest Pani artystką malarką, prowadzi również warsztaty twórcze dla dzieci, młodzieży, osób dorosłych. Kim Pani się czuje: artystką, nauczycielką, pedagogiem?
— Malarką. Niemniej jednak bardzo lubię powadzić warsztaty plastyczne. Zwłaszcza z dziećmi. Zachwyca mnie ich szczera ekspresja. Zainteresowała mnie w ostatnim czasie pedegogika walfdorfska.
— Gdyby Pani nie była malarką, to kim by Pani była?
— Biorąc pod uwagę moją wrażliwość na przyrodę, to pewnie byłabym przyrodnikiem. Tutaj w okolicach Priozierska przyroda ma się dobrze. Generalnie w Rosji jest jeszcze sporo obszarów leśnych. Ale na przykład w Polsce sytuacja wygląda już gorzej. Obszary leśne dramatycznie się kurczą. Dzikie zwierzęta mają coraz mniej miejsca do życia. Do tego dochodzi jeszcze problem polowań. W 2017 roku masowe wycinki dotknęły nawet Puszczę Białowieską, która moim zdaniem powinna zostać objęta w całości parkiem narodowym.
— Tak, zgadzam się Panią, w Rosji na razie są jeszcze rozległe lasy, niezniszczona przyroda. Przykładem może być nasza kraina: Prioziersk wraz z przylegającymi terenami. Skąd się Pani dowiedziała o Prioziersku, o takim malutkim jak na skalę rosyjską mieście?
— Za pośrednictwem Dyrektor Domu Polskiego w Petersburgu Tatiany Rakus poznałam Marię Fieckowicz, która obecnie pracuje tutaj w Prioziersku jako nauczycielka języka polskiego. W ciągu kilku lat utrzymywałyśmy kontakt i dzięki temu przyjechałam do Priozierska. Bez pomocy koleżanek, nie trafiłabym tutaj.
— Co Pani się podoba w Prioziersku?
— Jeżeli chodzi o zabytki, to Twierdza Korela. Ale piękna też jest przyroda: lasy, jeziora. Poprzednim razem jak tutaj byłam, mieszkałam w hotelu nad Ładogą, bezpośrednio nad jeziorem. Przepiękne miejsce pod względem przyrodniczym.
— Podczas wizyty w Prioziersku w 2016 r Pani prezentowała swoje prace inspirowane podróżami po Syberii. Co Pani przywiozła tym razem?
— Realizując cykl składający się na wystawę Pomiędzy korzystałam z różnych mediów (malarstwa, fotografii analogowej i cyfrowej, wydruku cyfrowego i atramentowego oraz techniki filmowej, głównie nonkamerowej (found footage). Przy czym każdy z tych wariantów został zrealizowany w formie szeroko rozumianego montażu. Jako, że jest to technika zawierająca w sobie możliwości pozwalające na manipulację czasem i obrazem, uznałam, że czyni ją to odpowiednią do realizacji tematu dotyczącego natury czasu, problemu przemijania i pamięci. Myślę, że określenie montaż jest w tym wypadku bardziej zasadne niż kolaż, ponieważ prezentowane przeze mnie prace, są zbyt spójne stylistycznie, i większość z nich (poza kilkoma wyjątkami) zrealizowana jest w obrębie jednego medium, dlatego w tym wypadku nie można mówić, że jest to kolaż w tradycyjnym znaczeniu (oznaczającym połączenie różnych technik w jednej realizacji). Intencją moją było raczej uwypuklenie aspektu ikonograficznego, zbudowanie nowych znaczeń, poprzez operacje wyjęcia poszczególnych obrazów z ich oryginalnych źródeł i poprzez arbitralne połączenie ich z innymi obrazami. W tym wypadku podporą mi były teorie Henriego Bergsona, Aby’ego Warburga, Waltera Benjamina oraz myśli głównego interpretatora dwóch ostatnich uczonych Georges’a Didi-Hubermana.
— Niezadługo są święta. Co by Pani chciała dostać pod choinkę?
— Jestem zwolenniczką raczej rozsądnego kupowania. Żyjemy w czasach nadprodukcji i przesadnej konsumpcji, której siłą rzeczy dużo ludzi uległo. Osobiście wolę dostawać prezenty wykonane przez ofiarodawców, niekoniecznie kupione. No i książki. Wolę lektury w wersji papierowej, nie elektronicznej. Dobra książka, to zawsze świetny prezent.
— Chciałaby Pani złożyć życzenia świąteczne mieszkańcom Priozierska, Petersburga i Rosji w ogóle? Być może potrafi Pani zrobić to po rosyjsku? Wiem, że zna Pani trochę rosyjski.
— Niestety nie znam dobrze rosyjskiego i bardzo nad tym ubolewam, bo jest to język niezwykle piękny, brzmi miękko i melodyjnie.
Więc co do życzeń…Raczej po polsku. Z Nowym Rokiem! Chciałabym życzyć mieszkańcom Priozierska, jak i wszystkim mieszkańcom Rosji, wszelkich łask, dobroci, dużo radości i szczęścia w przyszłym roku.
— Bardzo dziękuję Pani za rozmowę!
— Dziękuję!
Angielina Konowa
Foto: Daniła Jemieljanow