Wielu z nas już nie pamięta, jak to jest stać w długiej kolejce do sklepu „za czymś”. Tłusty Czwartek to jeden z niewielu dni w roku, kiedy przed cukierniami, piekarniami formują się wielometrowe węże – i wszyscy po pączki. Skąd w Polakach to zamiłowanie do jednodniowego pączkowego szaleństwa?
Tak naprawdę Tłusty Czwartek to dopiero początek kilkudniowego okresu rozpusty tuż przed rozpoczęciem Wielkiego Postu. Ostatnim dniem świętowania karnawału będzie wtorek (Zapusty) przed Środą Popielcową.
Tradycja wypiekania pączków wiąże się nie tylko z pociągiem do słodkości. Badania etnograficzne potwierdziły, że pierwsze smakołyki przypominające nasze dzisiejsze pączki były robione z ciasta chlebowego, a następnie nadziewano je słoniną. Historia słodkich pączków to już późniejszy okres, a dokładnie XVI wiek.
Do dziś gospodynie zdradzając złote przepisy na idealnie wypieczone pączki przyznają, że bardzo ważny jest rodzaj tłuszczu. Podobno najsmaczniejsze pączki to te smażone na smalcu.
Mówi się też, że ile w Polsce regionów, tyle specjalnych przepisów na pączki. Bywają pączki z białym serem lub ziemniaczane ze słodkim lub wytrawnym nadzieniem. We wschodnich regionach do dziś wypieka się pączki nadziewane mięsem.
Jeśli chodzi o pączkowe tradycje, to nie można zapomnieć o kultowych punktach w Polsce, gdzie znajdziemy gorące przysmaki nie tylko w Tłusty Czwartek. Jednym z takich miejsc jest cukiernia „Pączuś” mieszcząca się przy ulicy Świętojańskiej 18 w Gdyni od 1999 roku. Pączki są tutaj wyrabiane i wypiekane na miejscu na oczach klientów, a ich niepowtarzalny i prawdziwie tradycyjny smak przyciąga tłumy łasuchów nie tylko od święta.
Dzisiaj cukiernie proponują najróżniejsze nadzienia – od klasycznej dzikiej róży i wiśni do tzw. nutelli czy kokosowego rafaello. Smażone na smalcu czy oleju, bezglutenowe, posypane cukrem pudrem czy polane lukrem, jedno pozostaje wspólne – zawsze są tłuściutkie i pyszne!
Agata Prostko