21 kwietnia w Bazylice Mariackiej w Gdańsku odbył się pogrzeb Macieja Płażyńskiego. Jeszcze przed rozpoczęciem mszy Maciej Płażyński został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, a od ministra kultury otrzymał złoty medal Gloria Artis.
W kazaniu arcybiskup Sławoj Leszek Głódź mówił o życiu marszałka Płażyńskiego w służbie narodu i ojczyzny. Przywołał sobotę 10 kwietnia, godzinę 8.56, kiedy to cała Polska zastygła w bólu i żalu serdecznym. "Przeciął Pan nić życia, lecz nie na zatracenie, lecz na blask wiekuistego światła" – powiedział metropolita gdański. – Maciej Płażyński – ciągnął – był człowiekiem wspólnot. Po pierwsze, wspólnoty wiary, która go ukształtowała i umacniała. Wspólnoty narodu, bo budował dom ojczysty na skale tradycji i polskiej tożsamości, nie na piasku. Wspólnoty Solidarności, której pozostał wierny do końca. Wspólnoty wolności, kiedy jako wojewoda zagospodarowywał odzyskaną wolność. Wspólnoty parlamentarnej, której służył jako poseł, senator, wicemarszałek Senatu i marszałek Sejmu. "Wspólnoty Polskiej" wreszcie, w ramach której pomagał Polakom na Wschodzie.
Abp Głódź wspomniał również, że Maciej Płażyński po powrocie ze Smoleńska miał ogłosić swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich.
– Maciej Płażyński był człowiekiem, który umiał łączyć w sobie odwagę i rozwagę – mówił premier Donald Tusk podczas mszy świętej. Zapewnił, że bliscy tragicznie zmarłego Płażyńskiego "nie zostaną sami". Premier przypomniał, że poznał Macieja Płażyńskiego w 1980 roku w Gdańsku, kiedy wspólnie zakładali Niezależne Zrzeszenie Studentów. Zaznaczył, że już wtedy Płażyński dał się poznać jako człowiek łączący w sobie rozwagę i odwagę. – Maciek pracował na wysokościach. Właściwie od zawsze, jak go pamiętam. Kiedy po raz pierwszy 30 lat temu zbiegły się nasze drogi, kiedy wspólnie na przełomie sierpnia i września pamiętnego 1980 roku, tu w Gdańsku, zakładaliśmy Niezależne Zrzeszenie Studentów, wtedy poznaliśmy Maćka z jego arcygdańską cechą, bez której nie ma mowy o pracy na wysokościach; cechą charakteru, która połączyła w sobie rozwagę i odwagę – podkreślił premier.
Po zakończeniu mszy przemawiał marszałek Bronisław Komorowski: Rozstajemy się Maćku na jakiś czas tylko. Ty idziesz tam pierwszy. Jeśli tam na wysokościach jest też demokracja i parlament, to zasiądziesz w fotelu, stukniesz trzy razy laską i zaczniesz: – Wysoka Izbo… Wysoka, aż po niebo.
Janusz Śniadek, przewodniczący Solidarności, wołał: Pozostaniesz w tej bazylice na zawsze i ilekroć przyjdziemy tu modlić się za ojczyznę, będziemy modlić się także za Ciebie.
Trumna z ciałem Macieja Płażyńskiego została przeniesiona do znajdującej się w transepcie kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Obrazek z Jej wizerunkiem marszałek Płażyński zawsze nosił przy sobie.
– Dobrze zasłużył się Rzeczpospolitej – powiedział arcybiskup Głódź. – Jest godny spoczywających tu patrycjuszy gdańskich.
Fot. Andrzej J. Gojke