Nie będę zgrywał znawcy siatkówki. Znam zasady, wiem, do ilu grają, wiem, co to as serwisowy, mogę powiedzieć, kiedy podoba mi się jakieś zagranie. Na szczęście siatkówka to gra, której piękno można docenić nie będąc ekspertem, szczególnie w tak emocjonującym meczu jak wczorajszy.
Oto mamy ćwierćfinał Ligi Mistrzów – gra Zenit Sankt Petersburg z naszą bełchatowską Skrą. PGE Skra Bełchatów to drużyna utytułowana, dziewięciokrotny (w tym aktualny) Mistrz Polski, kilka razy ocierająca się o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Dla mnie jako łodzianina (część meczy Skra gra w łódzkiej Atlas Arenie) sprawa jest prosta – jak siatkówka, to Skra. W tym sezonie bełchatowscy siatkarze mają trochę pod górkę: kluczowi zawodnicy borykają się z problemami zdrowotnymi, a do fazy play-off drużyn przechodzą rzutem na taśmę.
Skra gra z piterskim Zenitem – nie najsilniejszą drużyną z Rosji, ale jednak jedną z tych, które w Europie się liczą. Drużyny grają dwa mecze: pierwszy w Bełchatowie, a drugi w Sibur Arenie na Krestowskim Ostrowie. Pierwszy mecz Skra wygrywa u siebie 3:1. W tym meczu w Zenicie nie zagrał Oreol Camejo – kubańczyk, który w petersburskiej drużynie robi różnice. Bełchatowianom wystarczy do awansu wygrać dwa sety, ale, po pierwsze, Camejo wrócił do drużyny, a po drugie, grać będą w Petersburgu, gdzie za Zenitem będzie kilka tysięcy, a za Skrą… co tu dużo mówić – nieliczni.
Mecz się rozpoczyna. Jest to widowisko z rodzaju tych, które trzymają w napięciu przez cały czas. Pierwszy set dla Zenita. W drugim Skra odrabia – mamy 1:1 i wystarczy jeszcze jeden set, żeby awansować. Kolejny set znowu dla Zenita i gramy dalej. I trzeci. Mecz kończy się wynikiem 3:1 i choć ci mniej zorientowani kibice pakują już manatki, to gra się jeszcze nie skończyła! W przypadku remisu w dwumeczu (taką mamy sytuację) decyduje złoty set – ostatnia partia rozgrywana do 15. I tu – choć jak mówiłem ekspertem nie jestem – grają jak z nut. Jedno sprytne zagranie za drugim, to blok, to uderzenie, to obrona. Jakub Kochanowski jest nie do powstrzymania (zostanie później najlepszym zawodnikiem meczu), ale i reszta drużyny gra znakomicie, a w ich grze widać radość i swobodę (ja widziałem!). Mamy już 11:6 dla Skry, zostały jeszcze tylko cztery punkty do awansu, ale siatkarze decydują się jeszcze trochę podkręcić atmosferę. Zenit dogania bełchatowian na 11:10. Ostatecznie złoty set kończy się wynikiem 15:11 i radości polskich kibiców nie ma końca. Cóż z tego, że ci kibice to silna grupa z polskiego konsulatu i instytutu, skromna reprezentacja Aktivnego Rebenka/Przedszkoliady i jeszcze kilka, może kilkanaście, osób rozsianych po sektorach. To niesamowite uczucie, kiedy w swoim sektorze tylko ty kibicujesz gościom, a ci goście wygrywają.
Dzięki Skra!
Zdjęcia: Instytut Polski w Petersburgu
Michał Grelewski – geograf, twórca gier, popularyzator rozrywki ruchowej. Do 2013 mieszkał w Łodzi, gdzie imał się różnych zajęć, z których najlepiej wspomina organizację gier miejskich. Od 2013 mieszkaniec Petersburga, gdzie jego głównym zadaniem jest popularyzacja rozrywki ruchowej w ramach projektu Aktivny Rebenok.
Od czasu do czasu pisuje do Gazety Petersburskiej i uczestniczy lub organizuje życie polonijne w mieście nad Newą.
Korekta Agata Prostko