Wywiad z Jarosławew Drozdem – Konsulem Generalnym RP w Sankt Petersburgu -pożegnalne odpowiedzi na najważniejsze pytania polonijne
„Nie mając przed swoim przyjazdem prawie żadnego doświadczenia związanego z Rosją musiałem nauczyć się kraju, ludzi i rosyjskiej duszy…”
— 6 lipca 2011 roku otwiera Pan w Petersburgu półroczny okres prezydencji polskiej w Radzie Europy Unii Europejskiej. Wieńczy tym swój 6.letni pobyt w Petersburgu i w Północno-Zachodnim Regionie Rosji. Z jakim bagażem dorobku i doświadczeń żegna się Pan z miastem nad Newą?
Spędziłem w Sankt Petersburgu prawie 6 lat i był to dla mnie bardzo intensywny i ciekawy okres. Nie mając przed swoim przyjazdem prawie żadnego doświadczenia związanego z Rosją musiałem nauczyć się kraju, ludzi i rosyjskiej duszy…
Petersburg jako wielka metropolia, miasto o światowym wymiarze i ambicjach jest bardzo wymagającym egzaminatorem dla dyplomatów. Trzeba się mocno starać, żeby sprostać miejscowym wyzwaniom polityki, kultury, gospodarki. Bardzo dynamiczne i absorbujące jest także życie polonijne. Dzięki aktywności mieszkających w mieście nad Newą Polaków, w czym też niemały udział „Gazety Petersburskiej”, udało się dokonać rzeczy wielkich, że wspomnę
otwarcie „Domu Polskiego” z udziałem
Małżonki Prezydenta RP śp. Marii Kaczyńskiej, organizację
Światowego Dnia Polonii i Polaków za Granicą, w którym udział wziął Pan B. Borusewicz Marszałek Senatu RP, trwające rok obchody XX-lecia powstania Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego „Polonia” im. A. Mickiewicza, ukończoną restaurację
kościoła św. Katarzyny na Newskim Prospekcie.
— Z całą pewnością pozostawia Pan po sobie otwarty Dom Polski w Petersburgu, nowe organizacje polonijne powstałe w Pietrozawodzku, Wołogdzie, Republice Komi…, aktywizację istniejących już w Archangielsku, Murmańsku, Nowogrodzie Wielkim…
Aktywność działających organizacji polonijnych to nieustanny powód do radości i troski. Przez dziesięciolecia polonijny Sankt Petersburg promieniował na cały północny-zachód Rosji przyczyniając się do aktywizacji polskich środowisk i dając dobry przykład. Dzięki znaczeniu i wpływom „polskiego Petersburga” łatwiej było organizować życie Polonii w innych częściach naszego okręgu konsularnego. W wyniku wspólnych starań, przy pomocy Konsulatu Generalnego RP, w ciągu 6 lat mojej pracy, udało się stworzyć nowe prężne organizacje polonijne w Pietrozawodzku, Obwodzie Wołogodzkim, Republice Komi oraz doprowadzić do ponownej rejestracji organizacji w Wielkim Nowogorodzie. Zdecydowanie zwiększył się udział polonijnej młodzieży w wyjazdach do Polski. Wzrosła liczba osób uczestniczących w kursach języka polskiego. Stąd powody do radości…
Są również powody do troski: zbyt słaba jest wymiana pokoleniowa we władzach organizacji polonijnych, poprawy wymaga współpraca struktur polonijnych z rosyjskimi władzami administracyjnymi i innymi organizacjami narodowościowymi, intensyfikować należy udział Polonii we współpracy regionalnej Polska-Rosja, istnieje konieczność lepszej koordynacji współpracy między poszczególnymi organizacjami – wielką rolę w tym procesie ma do odegrania „Dom Polski” w Sankt Petersburgu.
— Sankt Petersburg – to jedno z większych skupisk Polaków w Rosji. Podczas Pana kadencji weszła w życie Ustawa o Karcie Polaka. Czy sprzyjała ona poznaniu problemów i losów Polaków w okręgu konsularnym, czy dynamizowała pracę organizacji i poszczególnych osób?
Ustawa o Karcie Polaka przyniosła wiele dobrego i okazała się bardzo pożyteczna w praktyce pracy Konsulatu Generalnego. Najbardziej jednak cieszy fakt, że Rzeczpospolita jest w stanie chociaż w tak skromny sposób wyrazić swój szacunek i wdzięczność tym wszystkim Polakom na Wschodzie, którzy zachowali więź z polskością, wytrwali w przywiązaniu do Ojczyzny i języka, umieli przenieść przez trudne czasy porządek prawd i wartości. Kontakty i spotkania z Rodakami związane z realizacją Ustawy o Karcie Polaka przyniosły mi wiele wzruszeń, wzbogaciły moją wiedzę i pozwoliły w szerszy sposób spojrzeć na losy ludzkie w Rosji. Lepiej zrozumiałem, jak ważne jest w pracy polskich placówek dyplomatycznych dbanie o przekazywanie następnym pokoleniom dziedzictwa i pamięci narodowej.
Myślę, że Karta Polaka wpłynęła również inspirująco na pracę naszych organizacji polonijnych. Wiele z nich bierze przecież aktywny udział w procesie jej przyznawania. Dla Konsulatu Generalnego, w tym dla konsula odpowiedzialnego za Kartę Polaka – Pani Olgi Kacperczyk, pojawiły się nowe możliwości współpracy z osobami i środowiskami polonijnymi, które wcześniej nie kontaktowały się z polską placówką dyplomatyczną. Niewątpliwie Karta Polaka przyniosła ze sobą znaczne pozytywne zmiany i wpłynęła dynamizująco na relacje Konsulatu z Polonią na północnym-zachodzie Federacji Rosyjskiej.
— Czy ma ona dalszą rację bytu w przypadku braku zaangażowania „kartowiczów” w życiu miejscowych organizacji polonijnych, promocji Polski, krzewieniu polskich tradycji?
Jestem przekonany, że Karta Polaka i dalsza realizacja stosownej Ustawy mają rację bytu. Dzięki Karcie pojawili się w polskich placówkach dyplomatycznych żyjący w Rosji Polacy, z którymi wcześniej nie było kontaktu lub był on bardzo słaby. Możemy teraz lepiej pracować z nimi i organizować ich kontakt z Polską. Inna sprawa to pytanie, dlaczego ci często bardzo dobrze znający polski język, kulturę i obyczaj ludzie pozostali poza obszarem przyciągania i zainteresowania organizacji polonijnych. Może jest to kwestia atrakcyjności struktur polonijnych? Karta Polaka dała tym osobom szansę kontaktu z Polską i możliwość wykazania swojej polskości.
— W organizacjach polonijnych następuje powolna acz oczywista zmiana pokoleniowa wśród liderów. Co rokują te zmiany: nowe „wartości dodane”, czy upadek polskiego etosu organizacyjnego lat 90. XX. wieku?
Organizacje polonijne muszą starać się o wypracowanie nowych formuł pracy i działania wśród obywateli rosyjskich polskiego pochodzenia. Trzeba głęboko przemyśleć, czym i w jaki sposób można zainteresować i przyciągnąć nowe pokolenia Polonii. Jak działać w dobie Internetu i elektronicznej informacji oraz w sytuacji coraz łatwiejszych kontaktów z Polską, dla których nie potrzebne jest już pośrednictwo organizacji polonijnych, a sprawa uzyskania wizy staje się po prostu rutynową procedurą? Nowe czasy to nowe wyzwania, trzeba się nad nimi zastanowić i szukać nowych rozwiązań. To samo zadanie stoi także przed polską dyplomacją…
— Mężczyzna za swojego życia buduje dom, sadzi drzewo, rodzi syna. Jakie materialne znaki pamięci pozostaną po długoletnim pobycie w Sankt Petersburgu i w okręgu konsularnym?Przede wszystkim zostanie ogromne bogactwo wrażeń i wiedzy, którą zdobyłem w czasie swojego prawie 6-letniego pobytu w Sankt Petersburgu i całym okręgu konsularnym. Wspaniałe jest też poczucie wielu przyjaźni, dobrych partnerów, którzy zostają w Rosji, ale tak naprawdę pozostają dalej ze mną i moją żoną.
W sensie materialnym zostają niewątpliwie setki rosyjskich książek, ilustracji, filmów, które łącznie stanowią pokaźny bagaż. Wielu z tych książek nie udało mi się przeczytać, a filmów obejrzeć. Zabieram je ze sobą jako przedłużenie tego, czego nie udało mi się zrobić w czasie pobytu w Sankt Petersburgu.
— Zapewne Gazeta Petersburska będzie mieć możliwość do spotkań z Panem Konsulem Generalnym (chociażby w świecie wirtualnym, dzięki min. naszym niezwykłym kolegom z Kuriera Galicyjskiego). Czy będzie Pan mówić: „a w Petersburgu…”?
Niewątpliwie fraza „a u nas w Petersburgu…” długo jeszcze będzie słyszana z moich ust. Będzie to niewątpliwie odwołanie się do dobrych wspomnień i wspaniałych ludzi…
— W imieniu Redakcji Gazety Petersburskiej pragnę Panu serdecznie podziękować za odpowiedzi na pytania.
Pragnę również złożyć serdeczne słowa podziękowań za kreatywną współpracę, za pomoc w organizacji wywiadów, za chwile wzruszeń czysto ludzkich. Serdecznie dziękujemy za niewidzialną ale odczuwalną opiekę
Pani Beaty Drozd – Małżonki. Życzymy Państwu dalszej budowy trwałych Domów Polskich, polskich mostów dialogu i porozumienia. Niech Państwu towarzyszy atmosfera dobra i piękna wypracowana w ciągu 6. lat w Petersburgu!
Pytania przygotowała Teresa Konopielko