Skąd w Poznaniu tylu dobrych poetów? – dopytywał się swego czasu uznany krytyk i poeta Jacek Gutorow. Właśnie. Skąd się biorą poeci w (jak to ujęła Agata Bielik-Robson), stolicy polskiego mieszczaństwa? Mieście kojarzonym z pracy organicznej i gospodarności? Mieście, którego władze zwykły mawiać, że kultura powinna na siebie zarabiać – kiedy poezja, nawet wśród innych dziedzin kultury niepopularnej, ambitnej, trudnej, wymagającej jawi się jako dziedzina szczególnie niszowa? A jednak, jeśli chodzi o poezję najnowszą, niewiele miast dorobiło się tylu nazwisk ważnych i wpływowych. Wystarczy spojrzeć na same tytuły książek – znakomite i ważne debiuty Dariusza Sośnickiego i Edwarda Pasewicza to odpowiednio Marlewo i Dolna Wilda, czyli nazwy dzielnic Poznania. Ani Sośnickiego, ani Pasewicza już w Poznaniu nie ma – być może owa mieszczańskość okazała się dla nich zbyt duszna – a jednak na pewnym etapie owa duszność okazała się twórcza.
Ów twórczy ferment ma w Poznaniu solidne fundamenty. Pierwszym z nich jest środowisko polonistów Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a w szczególności Zakładu Poetyki i Krytyki Literackiej pod kierownictwem prof. dr hab. Piotra Śliwińskiego – badacza polskiej poezji współczesnej, znakomitego krytyka, animatora kultury, oraz moderatora spotkań poetyckich. Owe spotkania nie miałyby racji bytu bez Centrum Kultury Zamek, które od lat gości spotkania literackie, a przede wszystkim największe przedsięwzięcie literackiego Poznania – odbywający się co dwa lata festiwal Poznań Poetów, od wielu lat goszczący poetów polskich – zarówno tych najważniejszych, jak i młodego pokolenia – jak i zagranicznych.
Tegoroczny festiwal gościł min. amerykańskiego poetę Toma Healeya, zorganizował magiczny wieczór młodych, ale istotnych poetów ukraińskich – Ostapa Sływyńskiego i Lubowej Jakymczuk, czy też przedstawił najciekawszych poetów niemieckich średniego pokolenia. Odbyły się czytania najważniejszych polskich poetów i pisarzy: Janusza Rudnickiego, Andrzeja Sosnowskiego czy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. Stałym punktem festiwalu jest konkurs im. Klemensa Janickiego, skierowany do młodych poetów, którzy nie ukończyli trzydziestego piątego roku życia, którzy przesyłają projekt książki poetyckiej, który zostanie wydany w ramach konkursu przy współpracy z poznańskim wydawnictwem WBPiCAK (Wielkopolska Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu). Jego seria poetycka to kolejna bardzo istotna instytucja, na której opiera się życie literackie Poznania. Prowadzone przez uznanego i znakomitego poetę Mariusza Grzebalskiego, w ciągu kilku lat wypracowało sobie pozycję jednego z najważniejszych zjawisk we współczesnej polskiej poezji.
Nową propozycją skierowaną do poetów i pisarzy jest Poznańska nagroda literacka, przyznawana od 2015-go roku w dwóch kategoriach. Pierwsza to nagroda im. Adama Mickiewicza, przyznawana zasłużonemu twórcy związanemu z Poznaniem. Drugą nagrodą jest stypendium im. Stanisława Barańczaka, przyznawane jest szczególnie obiecującemu twórcy, który nie ukończył trzydziestego piątego roku życia. W tym roku otrzymała je poetka, autorka dwóch oryginalnych i świetnie przyjętych książek – Kira Pietrek.
Poznań jest zatem miastem, być może, dla poezji niełatwym. Wydaje się jednak, że gdyby było zbyt łatwo, nie powstawało by w nim tyle dobrej poezji.