„Bardzo możliwe, że za wiele lat nie zostanie tutaj nikt z dzisiejszych Polaków, lecz kultura polska w Sankt Petersburgu przetrwa na wieki”.
(Polacy w Sankt Petersburgu, str.163-167, Walentyna Gnatyszyna-Perkowska. Siwe konie, siwe, malowane sanki…)
Nie do wiary. Nie ma wśród nas śp. Walentyny Gnatyszynej-Perkowskiej – naszej „Pani Walentyny”. Nie tak dawno obchodziliśmy 30.lecie ruchu polonijnego w Petersburgu, w Rosji. Nie sposób nie pamiętać o tych, którzy byli na pierwszej linii: zakładali Klub Polski, potem Stowarzyszenie, walczyli o Dom Polski. Wśród nich na eksponowanym stanowisku była Pani Walentyna. Energiczna, mądra, kreatywna. Realizowała siebie i moderowała swoje życie poprzez aktywną pracę w Polonii, poczynając od prawie codziennych spotkań zarządowych i nocnych rozmów Polaków.
Mijały lata. Przez pierwsze dziesięciolecie od 1988 inicjowała organizacyjnie niedzielne spotkania Polaków w Klubie przy polskiej placówce. Imprezy w klubowe wchodziły w harmonogram wydarzeń kulturalnych miasta. Była współorganizatorką Polonijnych Festiwali Kultury Polskiej (a było ich XVII), organizatorką wystaw i konkursów (Konkursy Wiedzy o Polsce). Do niej należał pomysł i wstępna organizacja Klubu Piosenki Biesiadnej. Miała szereg pomysłów na promowanie polskich twórców, wynajdowała polskich animatorów kultury polskiej w Petersburgu, wnoszących wielką moc do Domu Polskiego i środowiska. Do niej pośrednio należy kontakt z pierwszą rosyjską szkołą z poszerzonym nauczaniem języka polskiego w budynku szkoły nr 216.
Pani Walentyna była niezastąpiona podczas organizacji świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy. Powiedzieć, że była szanowana i lubiana, to mało. Miała swoje zdanie na posiedzeniach Zarządu, zabiegała o rozwój organizacji. Na pierwszym miejscu było zawsze odrodzenie tożsamości narodowej i nauka języka polskiego. Wspierała działania organizacyjne „Małej Polonii”. Miała wiele talentów. Mało kto wiedział, że z zawodu była trenerem gimnastyki artystycznej (Zasłużony trener FR), wychowała niejedno pokolenie gimnastyczek, udekorowane zaszczytnymi laurami.
Po zamknięciu Domu Polskiego próbowała zorganizować grupę, by porwać „do walki”. Nie udało się. W każdej rozmowie wracała do spraw polonijnych i zadawała, jak i wiele innych osób, pytanie: „Co się dzieje z Polonią?”. Z radością przyjęła wiadomość o powstaniu Polskiej Macierzy Szkolnej, a nade wszystko, że na czele nowej, już obecnie licznej organizacji stanęła córka śp. członka Zarządu. Nastąpiła zmiana pokoleń.
Osobny rozdział w życiu pani Walentyny stanowiła współpraca z Gazetą Petersburską. To dzięki pani Walentynie i stworzonej przez nią grupie wolontariackiej 1.000 egzemplarzy GP docierało do środowisk w mieście. Miała lekkie pióro i nieraz zamieszczała artykuły o polskich przodkach. Była małżonką znanego dziennikarza. Wychowała córkę również dziennikarkę – autorkę pierwszych prasowych wzmianek polonijnych w znanych petersburskich periodykach. Kochała Wnuka – znanego autora reportaży fotograficznych miasta, cieszyła się z sukcesów teatralnych Prawnuczki.
Żegnaj Walu, serdeczna Przyjaciółko!
Teresa Konopielko
4 października 2021 r.