W Polsce sympatyczny dziadek z długą brodą, który przynosi prezenty, to oczywiście Mikołaj. Nocą z 5 na 6 grudnia podkłada grzecznym dzieciom prezenty pod poduszkę, do bucika lub umieszcza w dużej, wełnianej skarpecie. W wielu szkołach istnieje zwyczaj wymieniania się drobnymi prezentami z wcześniejszym losowaniem „swojego mikołajka” czy „swojej mikołajki” (czyli osoby, którą się obdaruje). A w XVI wieku na Wyspach Brytyjskich pojawił się tego dnia rytuał wynoszenia ze szkoły dyrektora i przejmowania władzy przez uczniów.
Święty Mikołaj z Miry to grecki biskup, żyjący na przełomie III i IV wieku w Azji Mniejszej (dzisiejsza Turcja). Już za młodu odznaczał się pobożnością, toteż brat matki, biskup Patary wyświęcił go na prezbitra. Jak przystało na prawdziwego świętego, czynił cuda na lewo i prawo, pomagał potrzebującym, a otrzymany po śmierci rodziców spadek przeznaczył na pomoc biednym. Jak głosi legenda, dary podsuwał anonimowo, stąd pochodzi tradycja podkładania prezentów pod poduszkę. Z czasem stał się patronem nie tylko dzieci, ale też … złodziei.
W Polsce mamy Świętego Mikołaja, w Rosji jest Dziadek Mróz, w Chinach wołają na niego Shengdan Laoren, w Anglii Father Christmas, we Francji Pere Noel, na Hawajach Kanakaloka, w Japonii Santa Kurohsu. A w Meksyku, Kolumbii i na Kostaryce, zgodnie z tamtejszą tradycją, prezenty roznosi El Niño Jesus, czyli Dzieciątko Jezus. Św. Mikołaj nie odwiedza natomiast małych muzułmanów, hindusów, buddystów czy żydów.
Zważywszy na strefy czasowe i ruch obrotowy Ziemi, czas pracy Mikołaja wydłuża się do 31 godzin, w ciagu których musi on odwiedzić ponad 378 milionów dzieciaków.
A Wy grzeczni byliście? 🙂
Tekst: Jadwiga Anders