Mieszkam w Rosji już prawie 12 lat. Ale Boże Narodzenie nadal obchodzę 24 i 25 grudnia. Mam to szczęście, że mój pracodawca w Rosji uwzględnia aspekty kulturowe i mogę wziąć wolne na jeden z tych dni.
Święta kojarzą mi się z rodziną, karpiem w wannie oraz kolędami. Na wigilijnym stole – pierogi, barszcz z uszkami, ryba po grecku, sałatka warzywna. Chociaż, oczywiście, będąc daleko, nie łatwo zachować tradycje: do końca nie można nawet przygotować wszystkich dań, bo w sklepach nie ma potrzebnych składników.
Myślę, że w każdym miejscu, gdzie ludzie obchodzą Boże Narodzenie, jest to czas wyjątkowy. Wiadomo, jest to ważne święto z punktu widzenia religijnego, ale ma ono także mocny wymiar kulturowy, gdyż wiele tradycji bożonarodzeniowych obchodzą także przez osoby niewierzące. To czas wyciszenia i zadumy, który warto spędzić w kręgu rodzinnym.
Nie wiem, czy nasza, polska tradycja w jakiś szczególny sposób różni się od innych – nigdy nie obchodziłam Bożego Narodzenia w żadnym innym kraju. Pewnie różnią się potrawy na stole, wiem też, że w niektórych krajach nie ma zwyczaju łamania się opłatkiem. Myślę, że jest to jedna z najlepszych polskich tradycji.
Jestem osobą polskiego pochodzenia, mieszkam w Rosji od urodzenia. Boże Narodzenie jest dla mnie cudem, czasem spełnienia marzeń. Czasem zjedzenia smacznego karpia oraz dzielenia się opłatkiem – nie może tego zabraknąć na wigilijnym stole. A w domu koniecznie trzeba umieścić samodzielnie zrobioną szopkę. Jest to moje ulubione święto, ponieważ przypominamy wtedy, że Pan Bóg się urodził, przyniósł ludziom pokój.
W mojej rodzinie zawsze obchodziliśmy Boże Narodzenie dwa razy w roku, 25 grudnia oraz 7 stycznia, żeby pokazać, że mamy z prawosławnymi jednego Pana Boga, że jesteśmy wszyscy chrześcijanami. Dzisiaj na katolickie Boże Narodzenie staram się też wziąć wolne w pracy, aby móc w pełni cieszyć się tą nocą.
Polska tradycja bożenarodzeniowa zawsze kojarzyła mi się z gościnnością. Podoba mi się, że możemy przyjąć w domu nawet obcego człowieka i być dla niego dobrzy.
Wigilia – jak opisać półwieczne życie w Petersburgu? 50 lat jeszcze studenckich Wigilii, potem dorosłego życia rodzinnego i zawodowego. Opisując, przeżyć jeszcze raz 50 pochodów na pasterkę, najpierw w tajemnicy, po jakimś czasie już bez lęków. Z synem i bez.
Pisać o życzeniach zdrowia, powodzenia w wychowaniu syna, a obecnie już dorosłych wnucząt, zostawiać puste nakrycie dla nieznajomego przechodnia, potem pamięci Rodziców, siostry, męża? A okres początku ruchu polonijnego w latach dziewięćdziesiątych? Zajęcia z języka polskiego połączone z katechezą i opowiadaniem o tej polskiej, dalekiej od Newy tradycji łamania się opłatkiem?
Wspomnienia. Już mam do nich prawo. Ale jak w dzieciństwie czekam na pierwszą gwiazdkę, na moment łamania się opłatkiem, obecnie na telefon od syna i wnuków. Czytam nadesłane maile, sms-y, wiadomości i posty na portalach społecznościowych…
Minione Wigilie były bardziej i mniej liczne, niekiedy z udziałem znanych ludzi i artystów. Były również prawie samotne – z kotem. Tegoroczna będzie „nalicznaja” (od nazwy ulicy, na której mieszkam). Będę wyglądać przez okno, potem przyjdą zaproszeni na obiad goście. Po raz pierwszy od lat w tym dniu pójdę do teatru, a stąd na Pasterkę i na spacer po nocnym Petersburgu. Ze światełkiem w sercu – z Nowonarodzonym Dzieciątkiem.
Bóg się rodzi, moc truchleje!
Opracowały: Anna Svetlova, Olga Oniszczuk
Zdjęcia: Anna Svetlova, Teresa Konopielko