Nasza przygoda z fakultetem pt.: Jak napisać dobry tekst rozpoczęła się na początku października 2014 roku. Przez zajęcia o pozornie banalnej nazwie – jak mówi sama prowadząca, Pani Profesor Zgółkowa, przewinęło się mnóstwo studentów.
Dla większości z nich pierwsze zajęcia były jednocześnie ostatnimi, bo nigdy więcej już nie pojawili się na spotkaniu. Jednak zaskoczeni byliśmy wszyscy jednakowo – wysoko postawioną poprzeczką. Z ponad trzydziestu osób wyłoniły się najbardziej zdeterminowane. Tak oto powstała niewielka grupa, która przez cały semestr starała się sprostać nie byle jakim wymaganiom.
Nie lada wyzwaniem było pokonanie stresu i pozbycie się nieśmiałości. Nie trudno sobie wyobrazić, jak bardzo wystraszeni zmianą otoczenia, są studenci pierwszego roku. Już na pierwszych zajęciach zostałyśmy poproszone o krótkie wystąpienie przed grupą i zaprezentowanie własnej osoby, po czym napisanie autoprezentacji na kartce papieru i poddanie jej wnikliwej analizie Pani Profesor. Pełne wahań – co powinnyśmy o sobie powiedzieć, a czego lepiej nie obnażać, a przede wszystkim z jakim to spotka się odzewem – napisałyśmy szczere i płynące prosto z serca słowa, które pozwoliły innym poznać nas same…
Jest jak wiatr – czasem niezauważalna. Czasem jak huragan, wprowadzający chaos tam, gdzie do tej pory był porządek. W głowie zamiast myśli stado motyli, które uspokoić mogą tylko ręce na klawiaturach – komputera i fortepianu[…]
K. Król
Nadal pisząc tylko dla wąskiego grona odbiorców, coraz pewniej stawiałyśmy swoje kroki. Powstały teksty grozy, przy których pisaniu zadawałyśmy sobie dużo trudu, aby mroziły krew w żyłach i budowały napięcie, a czytelnik poczuł dreszcze na plecach.
[…]Czuje swąd. Widzę gęsty dym. Trzask. Kłębiasta czarna chmura unosi się nad koronami drzew. Znowu trzask. Przeraźliwe klaksony i syreny pogotowia. Kolejna fala paniki. Ludzie się trzęsą. Półsłówkami opowiadają o zdarzeniu. mówią, że samolot, że ludzie, że katastrofa… śmierć […]
A. Grzybowska
Wydaje się, że najbardziej spontanicznym i w efekcie najbardziej owocnym zadaniem, było stworzenie swoistego portretu współczesnego dziecka, na poczekaniu, w 10 minut i zmieszczenie się z ogromem myśli w określonym limicie słów. Współczesne dziecko – każdy wie jakie jest, ale czy tak łatwo napisać o nim kilka ciekawych i nieprzeciętnych słów?
[…] Zabawy na podwórku są nudne. Lepiej obejrzeć coś w TV. Ewentualnie kino jest spoko. Można jeść wtedy popcorn. Piję też dużo coli. A mówią, że wojna będzie. Bo Putin to zły człowiek. Pani w telewizji mówiła. Ale ja się nie boję. Umiem strzelać. W strzelance pokonałem kolejny level[…]
K. Hajzer
Okazało się, że Pani Profesor zaplanowała dla nas eksperyment. Po przestudiowaniu naszych prac, odnoszących się do współczesnego dziecka, zaproponowała, napisanie literatury skierowanej właśnie do niego. Po napisaniu sowich bajek dla dzieci, doszłyśmy do wniosku, że mimo, że dzieci stały się o wiele bardziej nowoczesne, nasze teksty były zaskakująco pozbawione nowoczesności, tak, jak gdybyśmy chciały pokazać współczesnym dzieciom kawałek naszego dzieciństwa.
Za górami i lasami,
Był ogródek z warzywami,
Właścicielką wszystkich grządek,
Była babcia, co lubiła porządek,
Tak mówiła swoim warzywom:
Nie brudźcie się, bo was powyrywam,
Nie mieszajcie, bo wyhakam was,
Nie kłóćcie, bo pójdziecie z manatkami w las[…]
M. Niepolska
Ciekawym doświadczeniem i świetnym ćwiczeniem były „Słowa klucze”. Naszym zadaniem było wplecenie, w około stuwyrazowy tekst, słowa np. szczegół dziesięciokrotnie. Zastanawiałyśmy się, czy możliwym jest napisanie w tym wypadku czegoś sensownego. W rezultacie same byłyśmy zdziwione, jak sprytnie można wielokrotnie nadużyć danego słowa, nie przykuwając zbytniej uwagi odbiorcy.
[…]Błahy szczegół będący wszystkim, co miałam. Wszystkim i jedynym zarazem, co utkwiło w mojej pamięci. Szczegół utkwił w mojej głowie. Wielkie oczy o niespotykanej barwie, bardziej złote niż piwne, bardziej żółte niż brązowe. Jeden mały szczegół[…]
M. Piasecka
W książce zawarto wiele innych naszych prac, wymienione to tylko nieliczne, których historię warto poznać, przed ich przeczytaniem. Największym zaskoczeniem dla nas, był sam pomysł wydania książki. Nigdy nie śmiałybyśmy pomyśleć o publikacji, aż do dnia kiedy Pani Profesor wpadła na taki pomysł i dodała odwagi – żeby tworzyć i się nie bać.
Pisałyśmy jeszcze wiele tekstów, niektóre nie opublikowane w książce, leżą w naszych teczkach z podpisem „Jak napisać dobry tekst” i pewnie mają nadzieję, że może kiedyś doczekają się swojej publikacji.
Roksana Czeszejko-Sochacka