London Escorts sunderland escorts

Hieronim Grala: Kresowa Polskość nad Newą (Pamięci Reginy Szyszko)

Śp. Regina Szyszko

Przed kilkoma dniami odeszła Pani Regina Szyszko – postać dla petersburskiej Polonii znacząca i ważna, która od wielu dziesięcioleci lat odciskała przemożne piętno na poczynaniach i aktywności polskiej diaspory nad Newą.

Miałem zaszczyt znać Ją ponad 20 lat, współpracować z Nią, a niekiedy nawet spierać się zaciekle w rozlicznych fundamentalnych kwestiach (czymże byłoby życie polonijne bez sporów między rodakami…), ale przede wszystkim miałem dzięki Niej możność zetknąć się z fenomenem kresowej polskości nad Newą, z żywą kontynuacją tej długiej i pięknej, chociaż niełatwej i nierzadko tragicznej  tradycji „pielgrzymstwa polskiego” w Rosji. Miałem zatem szczególną okazję, dla historyka bezcenną, dotknąć zjawiska, znanego mi wcześniej tylko z literatury i wykładów moich Mistrzów.

Różne bywały korzenie petersburskiej Polonii, zróżnicowane były drogi prowadzące Polaków nad Newę, nierzadko przecież wbrew ich woli. Kolejne pokolenia rodaków wrastały w pejzaż Północnej Stolicy, i budowały nad brzegami Newy swój mały polski świat na podobieństwo wyobrażonej ojczyzny przodków. Różne generacje, wywodzące się z rozlicznych zakątków Rzeczypospolitej, miały na to swoje własne pomysły, przenosiły tutaj swoje regionalne doświadczenia i środowiskowe nawyki. Spierano się zatem między sobą bezustannie, nierzadko bardzo zaciekle, o to jaka ma być Polonia w kulturalnej stolicy Rosji, owa społeczność, która przecież tradycyjnie była zawsze najliczniejszym i najaktywniejszym  polskim środowiskiem w tym kraju, ze świetnymi tradycjami kulturalnymi, z ogromnym dorobkiem i dostojną metryką.

Spory takie uzewnętrzniły się także w petersburskim środowisku polonijnym, odradzającym się żywiołowo wraz z nastaniem pierestrojki i przemianami w Polsce, które przyniósł pamiętny rok 1989.  Ich następstwem stało się powołanie do życia – obok wpływowego SKO Polonia, organizacji, której ogromne zasługi w odrodzeniu instytucjonalnego życia polonijnego nad Newą nie podlegają wątpliwości – Związku Polaków, stworzonego przez Reginę Szyszko i grupę jej zwolenników, którym bliższa była inna formuła działalności, bardziej rygorystycznie odnosząca się do kwestii ideowych i światopoglądowych, a przede wszystkim odwołująca się do innych tradycji i form życia polonijnego. Nie czas i miejsce wspominać tutaj przyczyny rozejścia się obu środowisk, natomiast z satysfakcją skonstatować należy, iż w chwili obecnej owe przebrzmiałe spory nie wywierają już większego wpływu na życie polonijne, co pozwala mieć nadzieję, iż przedstawiciele obu organizacji poszli za mądrą radą Cypriana Kamila Norwida i wreszcie zaczęli „różnić się pięknie i mocno”.

Z perspektywy kilku dziesięcioleci istota owych podziałów nie wydaje się już tak znacząca,  a można nawet zaryzykować tezę, iż ostatecznie bardziej wzmocniły one, niż osłabiły środowisko polonijne, zapewniły różnorodność działań, uwolniły swoistą konkurencję, wreszcie – zapewniły całemu polonijnemu środowisku większą odporność wobec nowych wyzwań. Niemniej, warto przypomnieć dzisiaj, właśnie w kontekście powszechnie uznawanych zasług Pani Reginy, pewien wątek spośród zarzutów, podnoszonych wówczas wobec niej i jej adherentów. Otóż usłyszałem niegdyś od ważnej osobistości życia polonijnego opinię o Związku Polaków, niepozbawioną nuty lekceważenia: „Przecież sam Pan widzi, Panie Konsulu, oni są tacy… zaściankowi”. Ponieważ jestem przede wszystkim historykiem, pomyślałem wówczas, iż ta krytyczna opinia w istocie rzeczy tutaj, nad Newą, nabiera zupełnie innego znaczenia niż w potocznej polszczyźnie, i nie może być postrzegana jako zarzut. Bo czymże jest ta inkryminowana „zaściankowość” owej petersburskiej Polonii z kresową metryką? Co zawiera w sobie to pojęcie? Jeśli odwołuje się do tradycji tych polskich środowisk na wschodnich rubieżach dawnej Rzeczypospolitej, owej licznej szlachty zagrodowej, która wedle słów Władysława Syrokomli „krzywo pisze, prosto orze”, a która była prawdziwą ostoją polskości i tradycji narodowej, to przecież wypada jedynie skłonić głowę z należnym szacunkiem! Czy przyszłoby nam do głowy mówić z przekąsem o nadniemeńskich Bohatyrowiczach z powieści Elizy Orzeszkowej, iż są „zaściankowi”!? A przecież z tej właśnie nadniemeńskiej krainy, z Grodzieńszczyzny, wiodła swój ród nasza Pani Regina! Ponad wszelką wątpliwość była ona wierną depozytariuszką patriotycznej tradycji swych przodków – owych Obuchowiczów i Tołłoczków, wedle której mężczyźni, gdy nadszedł czas kolejnego zrywu, szli do powstań i na katorgę, a kobiety stawały się samorzutnie dzielnymi i nieugiętymi strażniczkami sprawy narodowej, ale także – organizatorkami życia społecznego i gospodarczego. Była zatem Pani Regina dziedziczką wielkich i pięknych tradycji polskości kresowej, która zobowiązywała mężczyzn do romantycznej daniny krwi, a kobiety – do upartego pozytywistycznego trwania, zachowania substancji narodowej we wszystkich jej przejawach. A przede wszystkim do kultywowania – wbrew wszelkim przeciwnościom, ograniczeniom i zakazom- tradycji, języka i wiary, i pieczołowitego doglądania sztafety pokoleń, wychowywania młodzieży.

Z perspektywy czasu łatwo dostrzec jak wielki wpływ wywarła ta rodzinna tradycja na działalność organizacji, stworzonej przez Panią Reginę! Patriotyzm jej członków nie był li tylko deklaratywny, a kultywowanie tradycji nie sprowadzało się do organizowania imprez w narodowych kostiumach. Troska o język, samokształceniowa aktywność, konsekwentne pogłębianie wiedzy o historii Polski i tradycjach narodowych, o folklorze i obrzędowości, wreszcie – celebrowanie patriotycznego kalendarza, to zaledwie cząstka owej aktywności. Warto wszakże wspomnieć o innych, mniej widocznych ale arcyważnych działaniach, podejmowanych z inicjatywy Pani Reginy. Przypomnijmy zatem chociażby jej wspólne ze Śp. Leonem Piskorskim działania na rzecz porządkowania polskich grobów; czy nie pobrzmiewa w tym nuta tak charakterystycznej dla kresowej tradycji pamięci „Dziadów”? Przypomnijmy zaangażowanie się Związku Polaków w odrodzenie pamięci o petersburskich zasługach wybitnego Polaka i kapłana – biskupa Antoniego Maleckiego, którego imię Związek z czasem przyjął. Przypomnijmy troskę o szkolnictwo polonijne (w tym – instytucjonalną naukę języka polskiego), co z jednej strony wyraziło się poparciem dla odrodzenia zespołu folklorystycznego w Szkole im. Mickiewicza („Polanie”), a z drugiej – zaowocowało w momencie pierwszego kryzysu w miejscowym ruchu polonijnym, wywołanego brakiem stałej siedziby, powstania Gabinetu Metodycznego w Liceum Słowiańskim (a wcześniej była jeszcze Biblioteka ZP).

Wielkie tradycje petersburskiego ruchu polonijnego to wszakże nie tylko kultywowanie języka i tradycji, ale także tworzenie struktur swoistej samopomocy, dzielenie się posiadanym kapitałem ludzkim, doświadczeniem i wiedzą. Właśnie owa tradycja pozytywistyczna, oparta na samokształceniu i samopomocy, zrealizowała się w środowisku polonijnym, któremu przewodziła Pani Regina, w różnorodnych celnych inicjatywach, jak chociażby Stowarzyszenia Polskich Lekarzy, niosących pomoc niezamożnym rodakom… Nieuchronnie nasuwa się tutaj myśl o odrodzeniu tych pięknych idei, które niegdyś stanowiły o sile i znaczeniu „starej” Polonii, tej sprzed 1914 roku, o owej niesłusznie zarzuconej, a przecież jakże potrzebnej organicznej pracy u podstaw, której Regina Szyszko była gorącą orędowniczką i animatorką.

Na koniec jedna jeszcze konstatacja – obserwacja historyka i dyplomaty, ale także organizatora życia kulturalnego i naukowego. Otóż z perspektywy doświadczeń dnia dzisiejszego, w realiach kolejnego kryzysu ruchu polonijnego nad Newą, zrodzonego przez ponowny brak siedziby, trzeba dobitnie powiedzieć, iż działacze i struktury, wyrosłe w kręgu Związku Polaków (dzisiaj już – Kongresu Polaków w Sankt Petersburgu), znakomicie zdali ten trudny egzamin. Właśnie owo pozytywistyczne zacięcie, wpojone im przez Reginę Szyszko, nakazujące prowadzenie działalności w każdych – nawet najskromniejszych – warunkach, i wyszukiwanie wszelkich dla niej możliwości, mrówczy wysiłek budowania kadrowego i materialnego zaplecza, pozwoliło przejść zwycięsko przez kolejne kryzysy i daje prawo dobrze rokować na przyszłość. Bez wątpienia, odejście Pani Reginy zamyka pewną epokę, ale organizacja jest przecież w dobrych rękach, kierowana przez Jej najpojętniejszą i najgorliwszą uczennicę – córkę Lilię. Zatem możemy chyba posłużyć się wobec Jej dzieła i Jej wychowanków trawestacją pięknej frazy o ich wielkich poprzednikach ze znakomitej monografii Ludwika Bazylowa „Polacy w Petersburgu” (1984), iż wszystko co polskie krzepło i piękniało…

Każdy, kto poznał osobiście Panią Reginę, wie, iż była osobą zdecydowaną i bezkompromisową, twardą wobec innych, ale i wobec siebie, a przy tym prywatnie bardzo skromną i ujmującą, wzruszającą wschodnim zaśpiewem swej polszczyzny. Nie zabiegała o poklask, uznanie, zaszczyty i ordery, bo nie one były Jej celem i potrzebą. Była nią POLSKOŚĆ, pojmowana i rozumiana tak, jak nauczoną Ją w domu rodzicielskim, jak dyktował to Jej kod genetyczny, historia rodzinna, pamięć przodków i wierność wobec ich przekonań. Właśnie w tej roli – depozytariuszki najlepszych tradycji petersburskiej Polonii – odegrała chwalebną i niepoślednią rolę: dobrze zasłużyła się Ojczyźnie Przodków, która przecież była zarazem jej Mentalną Ojczyzną.

Cześć Jej pamięci!

Prof. Hieronim Grala
b. konsul RP w Sankt Petersburgu
b. I radca Ambasady RP w Moskwie
członek Ogólnoświatowego Klubu Petersburżan

Zdjęcia: E. Martynowicz

Anna Svetlova
Kulturoznawczyni, lektorka, tłumaczka. Urodziła się i wychowała się w Petersburgu. Absolwentka studiów komparatystycznych w Krakowie, doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Więcej od tego autora

LEAVE A REPLY

Please enter your comment!
Please enter your name here

Powiązane

Podcast "Z Polską na Ty"spot_img

Ostatnie wpisy

Rok 2022 – rok polskiego romantyzmu

Romantyzm to szeroki nurt w kulturze, który dał nazwę epoce w historii sztuki i historii literatury trwającej od lat 90. XVIII wieku do lat...

BABCIU, DZIADKU, coś wam dam

BABCIU, DZIADKU, coś wam damJedno serce które mam.A w tym sercu same róże,ŻYJCIE NAM STO LAT, a nawet dłużej!21 i 22 stycznia w Polsce...

Bez względu na porę roku

"Bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie i udam się w góry celem niesienia pomocy...

Chcesz być na bieżąco?

Zapisz się na newsletter Gazety Petersburskiej