Zacznijmy od wczoraj. Dla mnie to wczoraj kojarzy się z wiosennym zapachem kwitnących gałązek mimozy, kupowanych na stacjach petersburskiego metra, cudownymi życzeniami, napisanymi na kolorowej kartce pocztowej, podrzuconej mi pod drzwi przez kolegę z Azerbejdżanu i tulipanami, otrzymywanymi od polskich kolegów. Mając po 20 lat, nikt nie zastanawiał się, skąd się wzięło to święto, ponieważ nie to było najważniejsze. Chodziło o piękny gest, życzliwość, wyrazy sympatii i po prostu – wiosenną zabawę.
Kiedy wróciłam do kraju, dzień 8 marca nie był już świętem państwowym w Polsce. Święto kobiet przestało być centralnie obchodzone w 1993 roku, kiedy definitywnie zniosła je premier Hanna Suchocka. Ale nie było to też żadnym spektakularnym wydarzeniem. Była to raczej akceptacja stanu faktycznego, ponieważ po 1989 roku, dzień 8 marca stał się jednym z symboli minionego systemu i tym samym podzielił losy rocznicy Rewolucji Październikowej i Dnia Zwycięstwa, którego już nie chciano obchodzić 9 maja, lecz przeniesiono o dzień wcześniej.
Od tamtego czasu upłynęło kilkanaście lat. Podrosło nowe pokolenie Polaków, które zaczęło pytać i wyjaśniać, które już nie rozumie pewnego zażenowania, z jakim o dniu kobiet wypowiadają się ich matki, które z fascynacją słucha swoich babć, opowiadających o szkolnych akademiach z tej okazji, czerwonych goździkach i upominkach. Młodzi ludzie nie widzą nic „politycznego” w tym święcie, które wymyślili Amerykanie, a nie komuniści, podobnie jak komunizmu nie wymyślili Marks i Engels, lecz idee te były głoszone już przed wiekami przez greckich filozofów.
Te zainteresowania młodego pokolenia Polaków nie zostały jeszcze dostrzeżone przez handel, jednak obserwując, jak duża liczba dyskotek i koncertów będzie odbywać się 8 marca w tym roku w Polsce, jest to chyba tylko kwestia czasu.
Święto kobiet zaczęło również nieoczekiwanie zapełniać pewną lukę. Otóż, coraz bardziej popularne w Polsce, zapożyczone z Europy Zachodniej, święto zakochanych –walentynki, mówiąc najprościej, nie bardzo daje zastosować się do relacji rodzinnych, w których kobieta pełni bardzo ważne role: babci, matki, żony, siostry. Święto kobiet daje ogromną szansę docenienia ich kobiecości. No bo cóż, niezależnie od protestów panów, które za chwilę usłyszę, prawda jest taka, że mężczyzna bez kobiety nie liczy się na większości powierzchni naszego globu. Mam tu na myśli nie tylko kulturę wschodu, gdzie mężczyzna, aby móc wziąć ślub musi zapłacić, nie tylko Afrykę, gdzie ksiądz katolicki nie ma posłuchu wśród miejscowej ludności do czasu, aż nie przyjadą do niego zakonnice (!) ale i wiele innych miejsc, gdzie chociażby w demokratycznych wyborach największą szansę na sukces mają mężczyźni żonaci.
To zjawisko z kolei zostało zauważone i jest masowo wykorzystywane przez restauracje, centra SPA, hotele i wszelkie inne ośrodki wypoczynkowe, oferujące z okazji tego święta romantyczne kolacje przy świecach, wyjątkowe weekendy, wyjątkowe prezenty. Wszyscy prześcigają się w pomysłach. Nie do pobicia jest oferta pewnego ośrodka SPA w Trójmieście, który proponuje paniom, z okazji dnia kobiet, czekoladoterapię i kąpiel winogronową, połączone z zajęciami tanecznymi i pokazem zmysłowej bielizny damskiej. Oczywiście oferty cenowe kierowane są do panów: pozwól urodzie swojej kobiety rozbłysnąć, zrób prezent kobiecie, którą kochasz.
Niewątpliwie następuje nieunikniona komercjalizacja tego święta i dzień kobiet z pewnością podzieli losy innych świąt w tej kwestii. Lepiej jednak, że 8 marca znów staje się jednym z wielu miłych dni podarowanych kobietom, niż miałby stać się dniem wspominanym jedynie przez nasze babcie.
Grażyna Sadowska
Gdańsk, 2 marca 2009 r.
Specjalnie dla polskiego miesięcznika w Sankt Petersburgu “Gazeta Petersburska”